4 sierpnia 2012

Rozdział 3.


-Dobra, zostanę – rzuciłam kiedy reszta zgrai wyszła z budynku. - Ale tylko jedną noc, potem postaram się dorwać klucze, albo przenocuję i sąsiadki.
Spojrzałam mu w oczy. Zauważyłam, że cieszą się jak dziecko, cholernie uszczęśliwione dziecko. O co temu facetowi chodzi? Dobra, mniejsza.
Siedzimy naprzeciwko siebie. Ja ubrana w jego koszulkę (już drugą z kolei), on miał zarzuconą koszulę, a jego męskość zakrywały ciasne slipki. Gdzie ja się patrzę?! Skarciłam sama siebie i wlepiłam wzrok w podłogę, która, o dziwo, pod stołem była czysta.
-Nie będzie żadnej sąsiadki – warknął, aż się przeraziłam. Będę ja, a poza tym, to ktoś musi trochę tutaj ogarnąć.
Zrobiłam zdziwioną minę, na co on parsknął śmiechem. Upiłam łyk gorącej herbaty, a moje ciało przeszyło miłe ciepło.
-Ja mam ci tutaj posprzątać? - spytała udając poważnego człowieka. - Chyba śnisz.
-Śnię, ale nie o sprzątaniu.
Podniosłam głowę. Ta odpowiedź zbiła mnie z tropu. Dobra, widzę, że muszę dać sobie spokój z unikaniem tego co on mówi i robi. Muszę się otworzyć. Co mi szkodzi.
Wbiłam wzrok w jego oczy, on mrugnął, a następnie uśmiechnął się serdecznie, wyglądał przecudnie.
-To w takim razie... - zaczęłam. - o czym śnisz?
Teraz to on powędrował oczami na podłogę. Dobra, nie to nie.
-Nieważne – szepnął ledwo słyszalnie.
Wzruszyłam ramionami, a Izzy napił się herbaty. Oddaliśmy się niebezpiecznej ciszy, ale odpowiadało mi to. Wolałam patrzeć na jego twarz niż rozmawiać. Zrezygnowana położyłam głowę na blacie, ale nie odrywałam wzroku od chłopaka.
On... mogłam na niego patrzeć wiekami.
Siedział i rozglądał się dookoła, ale nie patrzył na mnie. Jego oczy błądziły, a on walczył. Walczył, ale nie wiedziałam jednak z czym. Jego podkulone nogi drgały, a ręce ściskały kubek, który ledwo wytrzymywał uścisk. Poprawił włosy tak, żeby długa grzywka nie przysłaniała ciemnych oczu, które jak zauważyłam ilustrowały mnie od góry do dołu, bynajmniej tyle ile było ponad blatem.
Zatrzymały się na moich dłoniach oplatających kupek, następnie na piersiach, gdzie urzędowały dłuższą chwilę. Przebiegły po obojczyku i karku, zatopiły się w ustach, okrążyły nos i na końcu spotkały moje oczy, na co ja zapłonęłam żywym ogniem.

Izzy

Muszę to zrobić! Muszę! Zaraz mój przyjaciel rozerwie mi gacie. Cholera, jej niebieskie oczy sprawiają, że mam ochotę się na nią rzucić. Każdy najdrobniejszy ruch, drobne słowo, cokolwiek. Lgnąłem do niej jakby związali nas jakąś gumą, która nie chce się rozciągnąć. Muszę na nią patrzeć. Ciągle czuję jej usta na swoich, co dla mnie było bardzo dziwne. Delikatna jak płatki róży (czy ja, tak w ogóle kiedykolwiek dotykałem czegoś takiego?!). Musnęły moje wargi i w zasadzie wtedy wjebali się oni. Jakby swoich domów nie mieli. Myślałem, że wywalę ich za drzwi, zamknę na klucz i będę pchał ją pod ścianą. Myślałem, że zwariuję. Nasze dłonie splecione ze sobą.
Ona ubrana w moją koszulkę, a ja odpływający w stan nieważkości, który unosi mnie coraz wyżej i wyżej.
Wstałem z krzesła i odłożyłem gdzieś pusty kubek. Abby zrobiła to samo, ale na więcej nie zwracałem uwagi. Patrzyłem jak się porusza. Od razu mój wierny kumpel stanął w gotowości. Zmieszałem się trochę i odwróciłem do niej plecami z nadzieją, że się uspokoję.
Nic to nie dało. Czułem jej zapach, który rozniósł się po kuchni. Czułem na sobie jej wzrok, smak jej ust. Nie mogłem przestać o niej myśleć.
-To pokarzesz mi ten czysty pokój? - usłyszałem.
Spojrzałem między nogi. Trochę się uspokoił.
-Jasne – rzekłem zaciskając dłonie w pięści – Chodź.
Poszedłem przed nią na górę i ruchem ręki skierowałem ją w prawo.
Znajdowała się tam ściana z desek pochlapanych i podrapanych przez chłopaków.
-Ale tutaj nic nie ma – powiedziała, na co lekko się uśmiechnąłem.
Podszedłem bliżej i pokazałem jej małą szparkę (dop. aut. JAKKOLWIEK TO BRZMI ;p) między dwiema deskami.
-Widzisz to? - spytałem.
Przylgnęła do mnie i położyła dłoń na moim łokciu. Przejechała palcem w kierunku, który wskazywałem. Potem nasze dłonie się spotkały. Splotła je i przyjrzała się dokładnie.
-Tam?
-Tak, tam – odparłem walcząc z przyjacielem.
-Co tam jest?
-Pokój.
-Ale jak się do niego dostać?
Poruszałam zadziornie brwiami na co ona zmarszczyła czoło. Przeszedłem dwa kroki i znalazłem się przed ''ścianą''. Włożyłem palec w szparę (dop. aut. Haahahaahaha, umieram! XD) i pociągnąłem tym samym ukazując drzwi w kolorze desek.
-Wow – wyrwało się z jej ust. - Sprytnie ukryte.
-Wiem.
Nacisnąłem klamkę i oddychając mocno pchnąłem drzwi.
Jej oczom ukazał się pokój, który używam kiedy potrzebuję ciszy, spokoju i oderwania się od codziennego życie z chłopakami i kolejnymi butelkami Danielsa.
A właśnie, kwestia Danielsa i sytuacja z herbatą. To wszystko jest proste i logiczne. Przeżarło mi się takie życie. Wszędzie pełno jakichś narkotyków lub jakiegoś alkoholu, ja już mam dość. Próbuję się ograniczać, co nie znaczy, że w ogóle tego nie robię.
Ale to później, wróćmy do Abby i do pokoju.
Dziewczyna rozgląda się po nim, a ja znowu mam ochotę na ruchanie. Tutaj, przy beżowej ścianie, albo na ciemnym łóżku, które wbrew pozorom nie skrzypi.
Zrobiła kilka kroków do przodu i niepewnie usiadła na nim. Zauważyłem, że jej powieki powoli opadają. Coraz bardziej, coraz bardziej. Na siłę próbowała je otwierać, przecierała je pięściami, ale nie to nie dawało. Zrezygnowana osunęła się na łóżku i odpłynęła.
Patrzyłem na nią dłuższą chwilę, nie miałem sił się odwrócić, przestać ilustrować jej wzrokiem. Przez okno wpadało światło z lamp ulicznych, o które często zahaczałem.
Abby podczas snu była bezbronna i taka słodka. Wydęte usta wygięła w uśmiech, a dłonie splotła ze sobą i ułożyła na sąsiedniej poduszce.
Miałem ochotę się tam wślizgnąć, dotknąć jej kruchego ciała i odpłynąć razem z nią. Udało mi się wygrać z moim alter ego. Odwróciłem się na pięcie, zamknąłem cicho drzwi i najszybciej jak się dało pobiegłem do łazienki na zimny prysznic z zamiarem wygnania z mojej głowy tych wszystkich myśli na temat tej dziewczyny.
Trzasnąłem drzwiami, a następnie zwaliłem z siebie wszystkie ciuchy (dop. aut. Nie żeby coś, ale ja chcę to zobaczyć *.*) i po przeczesaniu włosów palcami wbiegłam pod prysznic.

Abby

-Gdzie ja jestem? - spytałam ciszę.
Oderwałam głowę od poduszki i omiotłam wzrokiem pokój.
Dobra, trzeba przetworzyć to co działo się wczoraj.
Rocznica śmierci brata, wywrotka przed cmentarzem, spotkanie z Izzy'm, brak kluczy, a na końcu noc u Stradlina, no fajnie.
Przeciągnęłam swoje chude ciało, postawiłam prawą nogę na podłodze, by potem zsunąć się z łóżka i ustać na nogach. Zakręciło mi się w głowie. Cholera, ten facet dosypał mi czegoś do herbaty czy co?
Przeczołgałam się do drzwi i nacisnęłam klamkę. Moim oczom ukazał się bałagan, a przed chwilą byłam w czystym pokoju, gdzie panował nienaganny spokój.
-Patrzcie kto się obudził – usłyszałam.
Podniosłam głowę, a moim oczom ukazał się Jeffrey z poczochranymi włosami. Wyglądał przekomicznie. Strąki sterczały mu na wszystkie strony, a zaspane oczy krążyły dookoła, by na końcu utkwić je we mnie.
-Przecież kiedyś trzeba wstać – odparłam z uśmiechem. - A ty dlaczego taki zaspany?
-To z niewyspania – powiedział podchodząc do mnie. - Przejdzie mi.
Pocałował mnie w policzek szepcząc krótkie ''Cześć''. Myślałam, że zapadnę się pod ziemię.
-Hej – szepnęłam wyrywając się z uścisku jego dłoni.
Zbiegłam po schodach o mały włos nie potykając się o schodek na końcu (ale jak to możliwe jeśli schodziłam na dół?). Poprawiłam włosy wiążąc je w niedbałego kucyka i przedostałam się do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę, a ze zlewu wyciągnęłam dwa brudne kubki w celu ich umycia.

Siedząc na pochlapanym Danielsem fotelu zastanawiałam się nad tym czy nie posprzątać trochę w tym domu. Chociaż w salonie, tak z czystej wdzięczności za nocleg, zresztą i tak nie mam co robić w ciągu dnia. Tak, to bardzo dobry pomysł.
Spytałam Izzy'ego o trochę grosza, a kiedy je otrzymałam pobiegłam do sklepu, w celu kupienia potrzebnych rzeczy.

Jestem cała spocona, woda się po mnie leje, ale szoruję podłogę. Minęło kilka godzin, straciłam poczucie czasu.
Wstałam z widocznej już podłogi i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Było strasznie czysto. Dopiero teraz zauważyłam kolor paneli, a z kuchni zginęły niepotrzebne rzeczy. Pomyte i wytarte naczynia zajmowały miejsce w odpowiednich szafkach, a lodówkę wypełniało normalne jedzenie. Powyrzucałam zbędne butelki, a pełne postawiłam na średniej wysokości stoliku, który stał w rogu salonu. Zniknęły też wszystkie ciuchy. Poprane i poskładane leżały, czekając na schowanie. Z pokoju Stradlina pozbyłam się zbędnych kartek, oczywiście po uprzednim przejrzeniu ich, by nie wyrzucić niczego potrzebnego.
Byłam strasznie dumna z tego co zrobiłam. Teraz w tym domu panował (nie mam bladego pojęcia jak długo) porządek, którego może pozazdrościć nawet moje małe mieszkanie.
Pozbierałam narzędzia do sprzątania i schowałam je w łazience, gdzie musiałam wynieść zbite lustro.
-Tak! - wrzasnęłam z dumą w głosie. - Udało mi się!
-Boże, dziewczyno, co tak wrzeszczysz? - spytał chłopak. Minęła chwila. - O mój Ty Panie! Kto to zrobił?!
-A jak myślisz?
Izzy ukazał się w drzwiach z zaskoczeniem w oczach. Podbiegł do mnie i podniósł do góry.
-Jezu, jesteś wielka!
-To nic takiego – rzuciłam starając się nie patrzeć na jego oczy.
Oddałam się uniesieniu. To w jaki sposób mnie obejmował było magiczne. Jego ręce kurczowo trzymające moje biodra. Jego oczy oplatające moją twarz seksownym spojrzeniem. Nie wytrzymałam. Przybliżyłam swoje usta do jego ust i wreszcie pocałowaliśmy się bez przeszkód. 
.............................
Tylko nie zabijajcie. Rozdział jest o połowę krótszy od poprzedniego. Prawie nic się w nim nie dzieje, a ja mam wrażenie, że ciągnie się jak telenowela ; O 

Chciałabym polecić wam nowe opowiadanie o GN'R ;D Mianowicie .. Autorem jest moja przyjaciółka czekoladowa.ksiezniczka .. a oto jej blog klik 
To ja nie przynudzam ;D Jak jakieś błędy to piszcie . 

15 komentarzy:

  1. Po pierwsze, "nieważne" pisze się razem, a nie odzielnie. To jedyny błąd, który znalazłam :)
    Ale przejdźmy do rozdziału.
    Wcale nie ciągnie się jak telenowela, przecież musi się coś dziać, nie? :D
    Taki krótki wcale nie jest, a krótkie to nie znaczy, że złe :D
    "- Sprytnie ukryte. -Wiem." - Izzy jaki skromny, no nie ma co xD
    No i ta szpara... XD No, ale każdy tu jest zboczony chyba :D Przynajmniej ja trochę jestem, a to efekt zbyt długiego przebywania ze znajomymi xD
    Heh, ja już kończę, ogólnie bardzo fajnie... :D No i jestem ciekawa, co się stanie z nimi ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha ! Podniecony Izzy mnie rozpierdala, bo widzę tą jego mordę czerwieniejącą się od świadomości, że właśnie mu ustał. xD
    " odparłem walcząc z przyjacielem " - jebłam. ; P

    A tak btw. przerwałaś na najlepszym momencie, noo - ich pocałunek, ten długo wyczekiwany pocałunek i ... dupa, więc masz mi szybko pisać następny rozdział. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Wpadłaś na mojego bloga, skomentowałaś mojego bloga, no to pomyślałam sobie w sumie, że wypadało by wpaść na Twojego i skomentować Twojego. Ucieszył mnie fakt, iż miałam do nadrobienia tylko trzy rozdziały i prolog, to nawet dość szybko mi poszlo. Jeden dzień i mam przeczytane :)

    No to teraz potaram się napisać jakiś komentarz.

    Hm może najpierw odniosę się, co do postaci Abby. Taka skrzywdzona dziewczyna, która miała w życiu przejebane i w sumie teraz tez ma przejebane. No w sumie, to tak schematycznie. Bo własnie njaczęsciej w opowiadaniach występuja własie takie dziewczyny. Rodzice cpuni, albo dziwki, albo alkoholicy. Główne bohaterki są gwałcone, albo bite, potem uciekają z domu i tak dalej. No i własnie Abbey nie miała takiego łatwego zycia. Rodzina opierała sie tylko na baracie, ale w sumie jego tez straciła i została na tym świecie sama. No jakos sobie poradziła. To taka słaba nie jest, ale ciagle zyje smiercia brata. Chodzi na cemntarz i ciagle sie z tym nie pogodziła, ze on nie zyje, chociaz naprawdę, to mineło juz sporo czasu. Hmm, mam takie troche wrazenie, ze Abbey zyje sobie od jednego pojscia na cementarz do następnego.

    No i pewnego dnia spotkała Izzy'ego. (swoja droga Stradlin w opowiadaniach ma jakies szczescie do takich własnie dziewczyn. Znajduje je na uilicy i tak dalej) I tu mnie troche razi zachowanie Abbey. Bo wiesz, dziewwczyna w sumie powinna byc troche bardziej zestrachana co do kontaktów ze facetami. Tak mi sie wydaje, a moim zdaniem, to troche za szybko sie tak przełamała, aby sobie gadac z Izzy'm tak normalnie. I jeszcze bez ogrodek pozowlic mu, aby sie do niej kleił. No takie jest moje zdanie.

    Co do zachowania Stradlina.. dobra, napalony jest i tyle, to nie mam tu w sumie nic do powiedzenia.

    No nic, czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadnij na bloga i zobacz zakładkę "informowani"

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny Gunsowy, którego nie przeczytałam. Słabo z moją "kondycją". Postaram się jak najszybciej przeczytać i napisać komentarz pod ostatnim. A tymczasem zapraszam do siebie: http://im-gonna-crawl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hhahaahhaha, okej, teraz komentarz.

    Od początku, Izzy ma w domu tajemne przejście do krainy czystości, mhm :D
    Bezsensu, czemu ona mu sprzątała w tej chałupie, skoro i tak bedzie syf, kiła i mogiła po... 5 h? :D Czyli od nowa to samo.
    W sumie chujowo, że się pocałowali, takie budowanie napięcia "kiedy się przeliżą, albo przeruchają" jest zajebiste, a teraz pewnie już będą się pierdolić, albo lizać kiedy popadnie.

    No, ogólnie jest przytulnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie mam zamiaru ruchać ich i lizać ich ze sobą kiedy popadnie ; D

      Usuń
    2. Ale Izzy sobie będzie to robił kiedy będzie chciał, jak da mu raz xd

      Usuń
    3. Jeszcze mu nie dała, i na razie nie da ;D

      Usuń
  7. Abffhsgd! Wiedziałaś o kim napisać, żeby mnie zabić. Izzy zawsze był moim ulubionym członkiem Gunsów i zawsze jarał mnie jak nikt inny. A ty mi jeszcze wyskakujesz z takimi opisami, że... moja seksualna frustracja zaczyna być niebezpiecznie silna. Eh.. jedyne, co mnie w tym opowiadaniu nie jara to ta Abby. Zaczynają mnie męczyć laski aż tak pokrzywdzone przez życie. W sensie... lubię Abby w twoim opowiadaniu, ale jako całość.. wiesz, po prostu za dużo naczytałam się o gwałconych przez ojca dziewczyn, których matki były narkomankami.. potem spotykały jednego Gunsa, który magicznie się nawracał, ona bała się uprawiać z nim sex i generalnie bała się męskiego dotyku, ale - tu będzie romantycznie - razem przezwyciężyli wszystkie przeciwności i... i rzygam tęczą. Nie wiem czy to późna godzina, ale niektórych zdań ni cholerę nie mogę zrozumieć. Pewnie to mój mózg, więc nie martw się. Tak to nie mam zastrzeżeń. Opowiadanie jest na prawdę fajne i mam nadzieję, że będziesz mnie informować o nowych rozdziałach ;-) I mam też nadzieję, że wpadniesz na mojego bloga (o którym nawet wcześniej cię informowałam) xD http://im-gonna-crawl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz... nie chciałam też napisać o dziewczynie, która zawitała do LA w poszukiwaniu kariery ;D
      Co do ''nawrócenia'' Stradlina, to wiesz... rok 1991 choć trochę mówi za siebie ;D
      Co do postaci Abby, wiem, że takie ''życie'' jest chujowe, ale ok... miałam chwilową pustkę w głowie, a cholernie chciałam napisać, tak wyszło wybacz.

      Będę informować i z chęcią wpadnę ;D

      Usuń
  8. No czeeeeeeeść, to ja, Twój koszmar senny. XDDDDDDDDDDDD
    Ta, dzisiaj... Co ja pieprzę, zawsze mam odpały.

    Jak to o co mu chodzi? Zawsze chodzi o seks. XD
    Gdyby Stradlin mnie tak mierzył wzrokiem też bym zapłonęła. : 3
    NO MÓWIŁAM, ŻE CHODZI O SEKS! O co innego... Dobra, zamykam się, narazie i czytam dalej.
    ...
    ...
    ...
    KURWA NIE! NIE MOGĘ CZYTAĆ O TEJ SZPARCE! XDDDDDDDDDDD Miej litość ; c XD
    A ten zimny prysznic to mi się od razu skojarzył z tymi takimi lekcjami przedmałżeńskimi... Nie wiem dokładnie jak to się nazywa, ale tam taka babka mówi, że seks przed ślubem to nie można i w ogóle, a jakiś gościu się pyta, że co ma zrobić, jak jego partnerka go podnieca i ma ochotę i ta babka właśnie mu powiedziała, że zimny prysznic, a na pewno ochłonie :DD NIE PYTAJ SKĄD ZNAM TAKIE HISTORIE XD

    No nie, czemu ona mu sprząta w chacie? Już robi za jego żonę? Jeszcze brakuje, żeby mu slipki prała O_O
    No i kurwa poprała -,- XD
    Ale dobra, wybaczam, bo wreszcie nie pierdoli o tarumach z dzieciństwa i całuje Stradlina ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona mu sprzątnęła w chacie.. z nudów ;D i żeby mogła swobonie łazić, a nie skakać ;D

      Usuń
  9. hej właśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i musze powiedzieć JESTEM ZACHWYCONA. Dziewczyno genialnie piszesz. Bardzo fajne opowiadanie. Kiedy kolejny rozdział nie moge się doczekać?
    sorki za ortografie i interpunkcje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie informacja na http://its-burning-me-up-inside.blogspot.com/ :)

    dodałam tu, bo nie wiem czy wiadomości na GG dochodzą.

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz, on bardzo motywuje ;)