Okej, Rozdział czwarty poniżej. Nie jest może nie wiadomo jak długi, ani świetny... muszę powypełniać luki przed najważniejszymi wydarzeniami... jak jakieś błędy to piszcie.
...................................................
Siedziałam
na schodach prowadzących do domu Stradlina, który aktualnie był z
chłopakami na próbie. Klucze do mojego mieszkanie przepadły na
dobre, więc pewnego słonecznego dnia włamaliśmy się tam i
pozabierałam swoje rzeczy. Mieliśmy przy tym niezły ubaw. Steven
znalazł mój stanik po czym założył go na głowę i przeszedł
tak pół miasta. Axl musiał na wszystkich nawrzeszczeć i nas
powyzywać, ale już się przyzwyczailiśmy.
Pomieszkuję
tutaj już prawie tydzień. Wydaje mi się jakbym żyła na ciągłej
łasce Izzy'ego, ale on usilnie próbuje wybić mi to z głowy.
Oczywiście
nie mogę się oprzeć pokusie patrzenia na niego wzrokiem pełnym
pożądania. Uwielbiam sposób w jaki się czerwieni, kiedy nasze
oczy się spotykają. Od czasu, kiedy posprzątałam ten burdel ,
nasze usta nie mogły się spotkać. On ciągle gdzieś wychodził, a
ja siedziałam sama w domu.
Wstaję
rano, robię herbatę i znikam na górze w pokoju Izzy'ego. Dlaczego
akurat tam? Tam jest dużo kartek i długopisów. Gdziekolwiek się
nie spojrzysz to masz coś do pisania. Ja lubię rysować, tak więc
zamykam drzwi, puszczam jakąś muzykę i odpływam najdalej jak to
możliwe.
Otworzyłam
oczy i upiłam łyk zimnej herbaty. Wiatr zaszeleścił zielonymi
liśćmi, a za długa trawa falowała jak lekko wzburzone morze.
Słońce świeciło nieustępliwie, a gorączka rozchodziła się na
wszystkie strony.
Poruszyłam
się bezszelestnie i poprawiłam koszulę. Przeczesałam włosy
palcami oddając się chwili. Rozejrzałam się po okolicy i
wciągnęłam brudne powietrze. Trochę zapiekło w nosie, ale
zignorowałam ten fakt. Wstałam ze schodów i mozolnym krokiem
weszłam do domu, gdzie uderzył mnie zapach alkoholu.
Przeszłam
przez średniej wielkości salon, postawiłam kubek na stole i
usiadłam na zarwanym fotelu. Omiotłam spojrzeniem poturbowane meble
i włączyłam telewizor z zamiarem obejrzenia popołudniowych
wiadomości.
Kolejne
włamania, ataki terrorystyczne. Jakieś bankowe zadłużenia,
kryzysy. Codzienność. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić.
Oparłam
głowę o oparcie i bez celu wpatrywałam się w pudło, które co
jakiś czas było potrzebne. Cud, że jeszcze nie zostało
zniszczone.
Nagle
monotonność przerwał głośny krzyk i trzask drzwiami.
Specyficzny zapach rozniósł się po mieszkaniu, a ja odwróciłam
głowę w tamtym kierunku. Spostrzegłam rude włosy, biel papierosa
i usłyszałam brzdąkanie butelek. Axl.
-Cześć
chuda – mruknął rzucając swój tyłek na kanapę.
-Em...
cześć – odparłam lekko zaskoczona. Pierwszy raz powiedział mi
''cześć''. Kilkakrotnie zamrugałam oczami.
-Cześć
– wrzasnął Slash, Steven i Duff po czym chwiejnym krokiem
podeszli bliżej. Hudson stanął naprzeciwko leżącego Rose'a,
nabrał powietrza w płuca i klepnął go w tyłek tak, że Pan z
Wieeeelkim Ego podskoczył o jakieś dwa centymetry.
-Suń
dupę, łaskawie cię proszę – warknął.
-Spierdalaj.
-Bardziej
wyszukanego słownictwa nie znasz? - spytał Kudłacz opryskliwym
tonem.
-Nie
i chuj.
-Weź
wstawaj, nie będę tak stał na tobą wieczności.
Rudzielec
prychnął z pogardą. I tak, że jeszcze nie wstał i mu nie
przyłożył.
Rozejrzałam
się dookoła oceniając stan reszty.
Steven
szczerzył się jak głupi do sera, Duff rozmawiał z telewizorem...
czyli jest naprawdę źle, a Izzy'ego nie było. No tak, ten to
zrobił sobie z domu hotel.
Zamrugałam
oczami i usłyszałam głośny plask. Odwróciłam głowę w tamtym
kierunku, by zlokalizować źródło dźwięku. To Axl przyłożył
Slashowi w twarz. Parsknęłam śmiechem i zwlekłam tyłek z
fotela. Nie mam zamiaru siedzieć tyle czasu z tymi debilami.
Zwinęłam kubek ze sklejonego stolika i odłożyłam go do zlewu.
Ciemne,
ledwo zipiące szafki odrzucały spojrzenie, a przyrdzewiały zlew
zawalony był brudnymi naczyniami, które ktoś musiał umyć.
Oczywiście
tym ktosiem byłam ja.
Z
prowizorycznego salonu dobiegały wrzaski chłopaków. Jeden robił
to, drugi tamto, a Axl był najgorszy ze wszystkich. Musi, bo zaraz
eksploduje. Przy nim trzeba uważać, bo nawet najmniejszy ruch może
go wkurwić. Tak się wychował, tak musi być.
Slash...
facet pozostawia wiele do myślenia. Niewiele mówi w towarzystwie.
Odzywa się kiedy trzeba, czasem się wydrze, że Daniels mu się
skończył. Pal strasznie dużo, ale nigdy nie mogę się doliczyć
dokładniej. Czasem brzdąka coś na gitarze. Zauważyłam, że łazi
z gitarą kiedy ma doła. Butelka trunku pod pachą, Les Paul w
masywnej dłoni. Zamyka się wtedy na górze w jednym z pokoi u
Izzy'ego.
Loki
zakrywają mu ciemną twarz i pełne wargi. Uwielbia nosić duży,
czarny cylinder. Z ust wystaje mu papieros, a rozpięta biała
koszula zakrywa muskularne ramiona. (Boże, co ja tak dokładnie
przeglądam tego faceta?!) Ciemnobrązowe oczy ciągle się na mnie
patrzą, bynajmniej kiedy ja patrzę to zawsze go złapię.
Duff...
kurde, to jest chodząca zagadka. Pije do upadłego, ledwo chodzi,
gada z wyimaginowanymi przyjaciółmi, ucieka ode mnie jak od ognia,
a z resztą zespołu utrzymuje dość dobre stosunki. Roztrzepana
blond czupryna sprawia, że wydaje się jeszcze wyższy.
Steven?
Uzależniony od narkotyków jak nikt inny. Grozi mu wywalenie z
zespołu, ale on nadal robi swoje. Szczerzy się do wszystkiego o
wszystkich, co sprawia, że śmieję się jak głupia. Doskonała
poprawa humoru kiedy mam doła.
Izzy?
Facet, który totalnie zawrócił mi w głowie. Wystarczy, że
jesteśmy w jednym pomieszczeniu , bym chodziła napalona. Kiedy
czarne włosy opadają mu na ramiona, a dłonie szarpią struny
gitary wygląda jak grecki bóg. Nie jest to niestety częsty widok,
bo ostatnio rzadko przebywa w domu. Nie wiem dlaczego. Potrafi wyjść
rano i wrócić późnym wieczorem, nie odzywa się słowem, traktuje
mnie jak powietrze. Jestem bardzo ciekawa o co mu chodzi. Sam chciał
mieć mnie pod swoim dachem, a teraz mnie unika? Nie no, fantastyczny
tok myślenia.
-Co
tutaj tak siedzisz? - usłyszałam czyjś głos.
Podniosłam
ociężałą głowę, a moim oczom ukazał się Duff z butelką Night
Train'a pod pachą.
-Po
to mam dupę, by siedzieć – odparłam z wymuszonym uśmiechem.
Czułam się jakby ktoś mi go nakleił.
-Też
fakt. - Usiadł naprzeciwko mnie, co wydało mi się nadmiar dziwne.
Postawił butelkę na ledwo stojący stół. - Pijesz?
Skarciłam
go wzrokiem mordercy, westchnęłam cicho i kiwnęłam głową.
Otworzył
butelkę i podsunął mi ją pod noc. Zawahałam się chwilę, by
potem przytknąć popękane usta do gwinta.
Przechyliłam
butelkę a do przełyku dotarły pierwsze łyki średniej jakości
trunku. Miałam wrażenie, że już po chwili opróżniłam połowę
butelki.
-Ej,
zostawi też coś dla mnie, a nie – powiedział Duff lekko się
śmiejąc. - Więcej nie mam.
Czekaj
kurwa, jeszcze nie skończyłam. Jeszcze kilka łyków.
Po chwili odkleiłam usta od szkła, po czym postawiłam ją na stole
z głośnym plaśnięciem.
-Masz
– rzuciłam wycierając wargi rękawem. - Nie jest złe.
-No
coś ty. Jakby było złe to bym nie kupował.
-Racja.
Rozejrzałam
się dookoła i stwierdziłam, że mam rozmazany obraz, ale tylko
trochę. Drgał i skakał kiedy gwałtownie ruszałam głową.
-Już
cię bierze? - spytał z chytrym uśmieszkiem.
Miałam
wrażenie, że jego oczy nagrywają moje ciało. Z każdym
szczegółem.
-Tak
troszkę – odparłam poprawiając pościąganą bluzkę.
-Chyba
rzadko pijesz.
Kiwnęłam
potakująco głową.
Potem
już nikt się nie odzywał. Duff dokończył butelkę i zniknął w
salonie. Poszłam za nim. To co zobaczyłam przeszło moje
najśmielsze oczekiwania.
Mianowicie,
na stole i dookoła niego walały się butelki, Slash robił striptiz
stojąc na kanapie, Axl próbował robić to samo, a Steven właśnie
wbijał sobie igłę w rękę siedząc na podłodze w rogu pokoju.
Duff usiadł na fotelu i wciągał kolejny trunek. Przecież mówił,
że więcej nie ma. Tym razem dorwał Danielsa. Podeszłam do
odtwarzacza i puściłam jakąś muzykę. Saul zwolnił ruchy do jej
rytmu i wywijał biodrami jak zawodowa tancerka, a ja śmiałam się
do rozpuku.
-Dołącz
się – zawołał. - Wiesz jak fajnie?
Zmierzyłam
go wzrokiem i pokręciłam przecząco głową.
-Dlaczego
mi odmawiasz? - spytał. - No kurwa, mi się nie odmawia.
Wybuchnęłam
głośnym śmiechem.
-Nie
– rzuciłam. - Bynajmniej nie tym razem.
-Nie
to nie.
Usiadłam
obok McKagana, a on kontynuował swoje tańce. Co alkohol robi z
człowiekiem?
-Chcesz?
- usłyszałam.
Zobaczyłam,
że Duff podsunął mi butelkę Danielsa. Chwyciłam ją w ręce i
zaczęłam się na nią patrzeć. Co mi szkodzi? Najwyżej łeb
będzie mnie bolał . Drugi raz tego dnia dotknęłam ustami gwint
butelki i dokończyłam robotę za Duff'a.
-Nie
wiecie gdzie jest Izzy? - spytałam leżąc na podłodze i zdychając.
-Pewnie
krąży po okolicy i diluje. Jak zwykle.
Krótkie
przetworzenie informacji...IZZY DILUJE?!
-Że
co proszę?! - wrzasnęłam stając na równe nogi. Zachwiałam się
lekko, ale Slash zdążył mnie złapać.
-To
ty nic nie wiesz? - Duff był strasznie oburzony.
-Ale
co mam wiedzieć?
-No,
że Stradlin diluje już kupę lat.
-Ale
wy mówicie serio?
Kiwnęli
głowami. No to pięknie. Będzie mi się tłumaczył jak wróci,
albo jak ja wytrzeźwieję. Jestem cholernie ciekawa co jeszcze
wyprawia.
-Czegoś
jeszcze mi nie powiedział? - spytałam masując sobie skronie.
-Nie
zadawaj głupich pytań. I tak nie będziesz o tym pamiętać. Jesteś
za bardzo najebana. - stwierdził Slash.
Co to to nie. Nie mogę niczego
zapomnieć. Muszę to wszystko wyjaśnić. No bez przesady, jeszcze
się chłopak wkopie w ogromne bagno, w sensie jeszcze większe niż
teraz.
Potem się tym zajmę. Teraz mam ochotę
zniknąć. Już nigdy więcej się nie upiję. Choćby mi siłą
wlewali do gardła. Nigdy więcej.
Położyłam się na podłodze i starałam
się ogarnąć kłębiące się myśli. Axl zaczął wrzeszczeć, że
nas rozpierdoli, bo wypiliśmy większość Danielsów. Slash
próbował go uspokoić, Steven i Duff siedzieli cicho. Po chwili
wszystko ucichło. Usłyszałam otwieranie drzwi, głos Izzy'ego i
potem odpłynęłam.
No wiec ... nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym zobaczyć ten striptiz z wykonaniu Axla i Slasha. *.*
OdpowiedzUsuńAlbo tego ... "klapsa" ? Bo nie mam pojęcia jak to możliwe, skoro Axl siedział z dupą na kanapie. ; P
Ale, żeby nie było - nie czepiam się, bo rozdział mi się podobał, chociaż myślałam, że Izzy ruszy swoją szanowną dupę i doprowadzi do jakiejś "sytuacji" między nim a Abby, i jak znam ciebie, to na taką sytuację trochę będziemy musieli poczekać ... ale będzie opłacało się czekanie, mam rację ?
Czekam do następnego. ^^
Oczywiście, że trzeba będzie poczekać... ^^ Ale dokładnie jeszcze nie wiem xD
UsuńMasz zaje opowiadanie! Czekam na więcej rozdziałów.
OdpowiedzUsuńRozwalił mnie ten striptiz w wykonaniu Axl'a i Slash'a. Oraz ta akcja o której wspomniałaś jak włamali się do jej domu i jak Steven przeszedł połowę miasta w staniku Abby. Też mnie trochę zdziwiło jak Izzy traktuje bohaterkę. A myślałam, że będzie jakiś romans i to tak na poważnie. A tu on okazał się taki... taki... no nie wiem jak to opisać w słowa. Że przestał się nią przejmować. I jej się chce sprzątać u niego? Ja na jej miejscu przestałabym to robić. Tak wiem czytałam te 4 rozdziały przez 2 dni, ale ojciec wyłączył mi kompa z kopa. Czekam na nowy. Poinformujesz mnie na gg 18674100? :D :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHmm. W sumie, to tym rozdziale nic takiego się nie wydarzyło. Był on bardziej takim rozdziałem uzepełniającym, ale wiadomo, ze takie też są potrzebne, prawda :)
OdpowiedzUsuńI tak się teraz zastanawiam, co ja takiego własciwie bym mogła napisac. W sumie, to nie wiem. Głowna bohaterka na stałe zamieszkała nam u Gunsów. No i ma juz jakis poglada wypracowany na temat kazdego z chłopców. A najbardziej "fascynuje" ją Izzy. W sumie, to jest własnie zastanawiajace zachowanie. Najpierw nalegal, aby dziewczyna u niego zamieszkała, a teraz to jej unika. Ale własnie taki jest Stradlin, prawda?
Czekam na koljeny rozdział :)
Pozdrawiam :*
Właśnie teraz przyszedł taki czas gdzie muszę zapełnić to co muszę. Najlepsze jeszcze przed wami xD
UsuńCo do Stradlina to wiesz... na początku myślałam inaczej, ale zmieniałam zdanie ;D
No cześć.
OdpowiedzUsuńNareszcie udało mi się przeczytać, czekam na brawa! XD
Steven ze stanikiem na głowie - GENIUS. ♥
Chciałabym zobaczyć ten striptiz Slasha, on tak genialnie rusza biodrami, rawr, mrr... Daje powody do mruczenia.
Tak właściwie to mną nie wstrząsnęła tak bardzo, jak Abby(?), informacja, że Stradlin diluje. Dziewczyna... Bardziej jest w nim zakochana/zauroczona, czy zafascynowana, czy może to jedno i to samo? o_o Nie dziwię się, chociaż za mało ich mi tu było. : c
Już ci klaszczę ;P .
UsuńNie, Abby nie jest zakochana w Stradlinie ;D
Zarzuciłam ankietą. Wasze głosy mogą być wykorzystane przez mój geniusz zła.
OdpowiedzUsuńOstatnio mnie Izzy mocno zafascynował. Widać to po moich ostatnich rozdziałach, ale tutaj - bez obrazy - jest jakiś dziwny, niby udaje przed nią, chce się pokazać z innej strony, a później w ogóle z nią nie ma ochoty {chyba} gadać!? Nie wiem, dla mnie to jest dość dziwne, chociaż Iz to człowiek zagadka, mam takie wrażenie. No nic, mam nadzieję, że coś będzie ciekawszego w następnych :D
OdpowiedzUsuń+ sory, że tak mało i późno, ale wróciłam z wakacji i nie miałam za nic ochoty na nic -.-
Edziu, on ma być dziwny. Potem wszystko się wyjaśni. Obiecuję ci to ;)
UsuńJak pisałam wyżej, muszę powypełniać luki -.- ( jak ja tego nie lubię ;O) .
Coś 'nowego' na http://its-burning-me-up-inside.blogspot.com/. Wpadnij :)
OdpowiedzUsuń