16 sierpnia 2012

Rozdział 4.


Okej, Rozdział czwarty poniżej. Nie jest może nie wiadomo jak długi, ani świetny... muszę powypełniać luki przed najważniejszymi wydarzeniami... jak jakieś błędy to piszcie.
...................................................

Siedziałam na schodach prowadzących do domu Stradlina, który aktualnie był z chłopakami na próbie. Klucze do mojego mieszkanie przepadły na dobre, więc pewnego słonecznego dnia włamaliśmy się tam i pozabierałam swoje rzeczy. Mieliśmy przy tym niezły ubaw. Steven znalazł mój stanik po czym założył go na głowę i przeszedł tak pół miasta. Axl musiał na wszystkich nawrzeszczeć i nas powyzywać, ale już się przyzwyczailiśmy.
Pomieszkuję tutaj już prawie tydzień. Wydaje mi się jakbym żyła na ciągłej łasce Izzy'ego, ale on usilnie próbuje wybić mi to z głowy.
Oczywiście nie mogę się oprzeć pokusie patrzenia na niego wzrokiem pełnym pożądania. Uwielbiam sposób w jaki się czerwieni, kiedy nasze oczy się spotykają. Od czasu, kiedy posprzątałam ten burdel , nasze usta nie mogły się spotkać. On ciągle gdzieś wychodził, a ja siedziałam sama w domu.
Wstaję rano, robię herbatę i znikam na górze w pokoju Izzy'ego. Dlaczego akurat tam? Tam jest dużo kartek i długopisów. Gdziekolwiek się nie spojrzysz to masz coś do pisania. Ja lubię rysować, tak więc zamykam drzwi, puszczam jakąś muzykę i odpływam najdalej jak to możliwe.
Otworzyłam oczy i upiłam łyk zimnej herbaty. Wiatr zaszeleścił zielonymi liśćmi, a za długa trawa falowała jak lekko wzburzone morze. Słońce świeciło nieustępliwie, a gorączka rozchodziła się na wszystkie strony.
Poruszyłam się bezszelestnie i poprawiłam koszulę. Przeczesałam włosy palcami oddając się chwili. Rozejrzałam się po okolicy i wciągnęłam brudne powietrze. Trochę zapiekło w nosie, ale zignorowałam ten fakt. Wstałam ze schodów i mozolnym krokiem weszłam do domu, gdzie uderzył mnie zapach alkoholu.
Przeszłam przez średniej wielkości salon, postawiłam kubek na stole i usiadłam na zarwanym fotelu. Omiotłam spojrzeniem poturbowane meble i włączyłam telewizor z zamiarem obejrzenia popołudniowych wiadomości.
Kolejne włamania, ataki terrorystyczne. Jakieś bankowe zadłużenia, kryzysy. Codzienność. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić.
Oparłam głowę o oparcie i bez celu wpatrywałam się w pudło, które co jakiś czas było potrzebne. Cud, że jeszcze nie zostało zniszczone.
Nagle monotonność przerwał głośny krzyk i trzask drzwiami. Specyficzny zapach rozniósł się po mieszkaniu, a ja odwróciłam głowę w tamtym kierunku. Spostrzegłam rude włosy, biel papierosa i usłyszałam brzdąkanie butelek. Axl.
-Cześć chuda – mruknął rzucając swój tyłek na kanapę.
-Em... cześć – odparłam lekko zaskoczona. Pierwszy raz powiedział mi ''cześć''. Kilkakrotnie zamrugałam oczami.
-Cześć – wrzasnął Slash, Steven i Duff po czym chwiejnym krokiem podeszli bliżej. Hudson stanął naprzeciwko leżącego Rose'a, nabrał powietrza w płuca i klepnął go w tyłek tak, że Pan z Wieeeelkim Ego podskoczył o jakieś dwa centymetry.
-Suń dupę, łaskawie cię proszę – warknął.
-Spierdalaj.
-Bardziej wyszukanego słownictwa nie znasz? - spytał Kudłacz opryskliwym tonem.
-Nie i chuj.
-Weź wstawaj, nie będę tak stał na tobą wieczności.
Rudzielec prychnął z pogardą. I tak, że jeszcze nie wstał i mu nie przyłożył.
Rozejrzałam się dookoła oceniając stan reszty.
Steven szczerzył się jak głupi do sera, Duff rozmawiał z telewizorem... czyli jest naprawdę źle, a Izzy'ego nie było. No tak, ten to zrobił sobie z domu hotel.
Zamrugałam oczami i usłyszałam głośny plask. Odwróciłam głowę w tamtym kierunku, by zlokalizować źródło dźwięku. To Axl przyłożył Slashowi w twarz. Parsknęłam śmiechem i zwlekłam tyłek z fotela. Nie mam zamiaru siedzieć tyle czasu z tymi debilami. Zwinęłam kubek ze sklejonego stolika i odłożyłam go do zlewu.
Ciemne, ledwo zipiące szafki odrzucały spojrzenie, a przyrdzewiały zlew zawalony był brudnymi naczyniami, które ktoś musiał umyć.
Oczywiście tym ktosiem byłam ja.
Z prowizorycznego salonu dobiegały wrzaski chłopaków. Jeden robił to, drugi tamto, a Axl był najgorszy ze wszystkich. Musi, bo zaraz eksploduje. Przy nim trzeba uważać, bo nawet najmniejszy ruch może go wkurwić. Tak się wychował, tak musi być.
Slash... facet pozostawia wiele do myślenia. Niewiele mówi w towarzystwie. Odzywa się kiedy trzeba, czasem się wydrze, że Daniels mu się skończył. Pal strasznie dużo, ale nigdy nie mogę się doliczyć dokładniej. Czasem brzdąka coś na gitarze. Zauważyłam, że łazi z gitarą kiedy ma doła. Butelka trunku pod pachą, Les Paul w masywnej dłoni. Zamyka się wtedy na górze w jednym z pokoi u Izzy'ego.
Loki zakrywają mu ciemną twarz i pełne wargi. Uwielbia nosić duży, czarny cylinder. Z ust wystaje mu papieros, a rozpięta biała koszula zakrywa muskularne ramiona. (Boże, co ja tak dokładnie przeglądam tego faceta?!) Ciemnobrązowe oczy ciągle się na mnie patrzą, bynajmniej kiedy ja patrzę to zawsze go złapię.
Duff... kurde, to jest chodząca zagadka. Pije do upadłego, ledwo chodzi, gada z wyimaginowanymi przyjaciółmi, ucieka ode mnie jak od ognia, a z resztą zespołu utrzymuje dość dobre stosunki. Roztrzepana blond czupryna sprawia, że wydaje się jeszcze wyższy.
Steven? Uzależniony od narkotyków jak nikt inny. Grozi mu wywalenie z zespołu, ale on nadal robi swoje. Szczerzy się do wszystkiego o wszystkich, co sprawia, że śmieję się jak głupia. Doskonała poprawa humoru kiedy mam doła.
Izzy? Facet, który totalnie zawrócił mi w głowie. Wystarczy, że jesteśmy w jednym pomieszczeniu , bym chodziła napalona. Kiedy czarne włosy opadają mu na ramiona, a dłonie szarpią struny gitary wygląda jak grecki bóg. Nie jest to niestety częsty widok, bo ostatnio rzadko przebywa w domu. Nie wiem dlaczego. Potrafi wyjść rano i wrócić późnym wieczorem, nie odzywa się słowem, traktuje mnie jak powietrze. Jestem bardzo ciekawa o co mu chodzi. Sam chciał mieć mnie pod swoim dachem, a teraz mnie unika? Nie no, fantastyczny tok myślenia.
-Co tutaj tak siedzisz? - usłyszałam czyjś głos.
Podniosłam ociężałą głowę, a moim oczom ukazał się Duff z butelką Night Train'a pod pachą.
-Po to mam dupę, by siedzieć – odparłam z wymuszonym uśmiechem. Czułam się jakby ktoś mi go nakleił.
-Też fakt. - Usiadł naprzeciwko mnie, co wydało mi się nadmiar dziwne. Postawił butelkę na ledwo stojący stół. - Pijesz?
Skarciłam go wzrokiem mordercy, westchnęłam cicho i kiwnęłam głową.
Otworzył butelkę i podsunął mi ją pod noc. Zawahałam się chwilę, by potem przytknąć popękane usta do gwinta.
Przechyliłam butelkę a do przełyku dotarły pierwsze łyki średniej jakości trunku. Miałam wrażenie, że już po chwili opróżniłam połowę butelki.
-Ej, zostawi też coś dla mnie, a nie – powiedział Duff lekko się śmiejąc. - Więcej nie mam.
Czekaj kurwa, jeszcze nie skończyłam. Jeszcze kilka łyków. Po chwili odkleiłam usta od szkła, po czym postawiłam ją na stole z głośnym plaśnięciem.
-Masz – rzuciłam wycierając wargi rękawem. - Nie jest złe.
-No coś ty. Jakby było złe to bym nie kupował.
-Racja.
Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam, że mam rozmazany obraz, ale tylko trochę. Drgał i skakał kiedy gwałtownie ruszałam głową.
-Już cię bierze? - spytał z chytrym uśmieszkiem.
Miałam wrażenie, że jego oczy nagrywają moje ciało. Z każdym szczegółem.
-Tak troszkę – odparłam poprawiając pościąganą bluzkę.
-Chyba rzadko pijesz.
Kiwnęłam potakująco głową.
Potem już nikt się nie odzywał. Duff dokończył butelkę i zniknął w salonie. Poszłam za nim. To co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Mianowicie, na stole i dookoła niego walały się butelki, Slash robił striptiz stojąc na kanapie, Axl próbował robić to samo, a Steven właśnie wbijał sobie igłę w rękę siedząc na podłodze w rogu pokoju. Duff usiadł na fotelu i wciągał kolejny trunek. Przecież mówił, że więcej nie ma. Tym razem dorwał Danielsa. Podeszłam do odtwarzacza i puściłam jakąś muzykę. Saul zwolnił ruchy do jej rytmu i wywijał biodrami jak zawodowa tancerka, a ja śmiałam się do rozpuku.
-Dołącz się – zawołał. - Wiesz jak fajnie?
Zmierzyłam go wzrokiem i pokręciłam przecząco głową.
-Dlaczego mi odmawiasz? - spytał. - No kurwa, mi się nie odmawia.
Wybuchnęłam głośnym śmiechem.
-Nie – rzuciłam. - Bynajmniej nie tym razem.
-Nie to nie.
Usiadłam obok McKagana, a on kontynuował swoje tańce. Co alkohol robi z człowiekiem?
-Chcesz? - usłyszałam.
Zobaczyłam, że Duff podsunął mi butelkę Danielsa. Chwyciłam ją w ręce i zaczęłam się na nią patrzeć. Co mi szkodzi? Najwyżej łeb będzie mnie bolał . Drugi raz tego dnia dotknęłam ustami gwint butelki i dokończyłam robotę za Duff'a.

-Nie wiecie gdzie jest Izzy? - spytałam leżąc na podłodze i zdychając.
-Pewnie krąży po okolicy i diluje. Jak zwykle.
Krótkie przetworzenie informacji...IZZY DILUJE?!
-Że co proszę?! - wrzasnęłam stając na równe nogi. Zachwiałam się lekko, ale Slash zdążył mnie złapać.
-To ty nic nie wiesz? - Duff był strasznie oburzony.
-Ale co mam wiedzieć?
-No, że Stradlin diluje już kupę lat.
-Ale wy mówicie serio?
Kiwnęli głowami. No to pięknie. Będzie mi się tłumaczył jak wróci, albo jak ja wytrzeźwieję. Jestem cholernie ciekawa co jeszcze wyprawia.
-Czegoś jeszcze mi nie powiedział? - spytałam masując sobie skronie.
-Nie zadawaj głupich pytań. I tak nie będziesz o tym pamiętać. Jesteś za bardzo najebana. - stwierdził Slash.
Co to to nie. Nie mogę niczego zapomnieć. Muszę to wszystko wyjaśnić. No bez przesady, jeszcze się chłopak wkopie w ogromne bagno, w sensie jeszcze większe niż teraz.
Potem się tym zajmę. Teraz mam ochotę zniknąć. Już nigdy więcej się nie upiję. Choćby mi siłą wlewali do gardła. Nigdy więcej.
Położyłam się na podłodze i starałam się ogarnąć kłębiące się myśli. Axl zaczął wrzeszczeć, że nas rozpierdoli, bo wypiliśmy większość Danielsów. Slash próbował go uspokoić, Steven i Duff siedzieli cicho. Po chwili wszystko ucichło. Usłyszałam otwieranie drzwi, głos Izzy'ego i potem odpłynęłam. 

13 komentarzy:

  1. No wiec ... nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym zobaczyć ten striptiz z wykonaniu Axla i Slasha. *.*
    Albo tego ... "klapsa" ? Bo nie mam pojęcia jak to możliwe, skoro Axl siedział z dupą na kanapie. ; P
    Ale, żeby nie było - nie czepiam się, bo rozdział mi się podobał, chociaż myślałam, że Izzy ruszy swoją szanowną dupę i doprowadzi do jakiejś "sytuacji" między nim a Abby, i jak znam ciebie, to na taką sytuację trochę będziemy musieli poczekać ... ale będzie opłacało się czekanie, mam rację ?

    Czekam do następnego. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że trzeba będzie poczekać... ^^ Ale dokładnie jeszcze nie wiem xD

      Usuń
  2. Masz zaje opowiadanie! Czekam na więcej rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozwalił mnie ten striptiz w wykonaniu Axl'a i Slash'a. Oraz ta akcja o której wspomniałaś jak włamali się do jej domu i jak Steven przeszedł połowę miasta w staniku Abby. Też mnie trochę zdziwiło jak Izzy traktuje bohaterkę. A myślałam, że będzie jakiś romans i to tak na poważnie. A tu on okazał się taki... taki... no nie wiem jak to opisać w słowa. Że przestał się nią przejmować. I jej się chce sprzątać u niego? Ja na jej miejscu przestałabym to robić. Tak wiem czytałam te 4 rozdziały przez 2 dni, ale ojciec wyłączył mi kompa z kopa. Czekam na nowy. Poinformujesz mnie na gg 18674100? :D :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm. W sumie, to tym rozdziale nic takiego się nie wydarzyło. Był on bardziej takim rozdziałem uzepełniającym, ale wiadomo, ze takie też są potrzebne, prawda :)

    I tak się teraz zastanawiam, co ja takiego własciwie bym mogła napisac. W sumie, to nie wiem. Głowna bohaterka na stałe zamieszkała nam u Gunsów. No i ma juz jakis poglada wypracowany na temat kazdego z chłopców. A najbardziej "fascynuje" ją Izzy. W sumie, to jest własnie zastanawiajace zachowanie. Najpierw nalegal, aby dziewczyna u niego zamieszkała, a teraz to jej unika. Ale własnie taki jest Stradlin, prawda?

    Czekam na koljeny rozdział :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie teraz przyszedł taki czas gdzie muszę zapełnić to co muszę. Najlepsze jeszcze przed wami xD

      Co do Stradlina to wiesz... na początku myślałam inaczej, ale zmieniałam zdanie ;D

      Usuń
  6. No cześć.
    Nareszcie udało mi się przeczytać, czekam na brawa! XD
    Steven ze stanikiem na głowie - GENIUS. ♥
    Chciałabym zobaczyć ten striptiz Slasha, on tak genialnie rusza biodrami, rawr, mrr... Daje powody do mruczenia.
    Tak właściwie to mną nie wstrząsnęła tak bardzo, jak Abby(?), informacja, że Stradlin diluje. Dziewczyna... Bardziej jest w nim zakochana/zauroczona, czy zafascynowana, czy może to jedno i to samo? o_o Nie dziwię się, chociaż za mało ich mi tu było. : c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już ci klaszczę ;P .

      Nie, Abby nie jest zakochana w Stradlinie ;D

      Usuń
  7. Zarzuciłam ankietą. Wasze głosy mogą być wykorzystane przez mój geniusz zła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ostatnio mnie Izzy mocno zafascynował. Widać to po moich ostatnich rozdziałach, ale tutaj - bez obrazy - jest jakiś dziwny, niby udaje przed nią, chce się pokazać z innej strony, a później w ogóle z nią nie ma ochoty {chyba} gadać!? Nie wiem, dla mnie to jest dość dziwne, chociaż Iz to człowiek zagadka, mam takie wrażenie. No nic, mam nadzieję, że coś będzie ciekawszego w następnych :D

    + sory, że tak mało i późno, ale wróciłam z wakacji i nie miałam za nic ochoty na nic -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Edziu, on ma być dziwny. Potem wszystko się wyjaśni. Obiecuję ci to ;)

      Jak pisałam wyżej, muszę powypełniać luki -.- ( jak ja tego nie lubię ;O) .

      Usuń
  9. Coś 'nowego' na http://its-burning-me-up-inside.blogspot.com/. Wpadnij :)

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz, on bardzo motywuje ;)