Cześć ludziska ; *
Chciałam powiedzieć, że rozdział jest dłuższy od poprzedniego, AŻ o pół strony.
Niektóre fragmenty podobają się nawet mi, za co jestem z siebie dumna. Jak będą jakiekolwiek, najdrobniejsze błędy to piszcie, wtedy w kolejnych rozdziałach staram się ich nie robić ;) Oczywiście, do końca wakacji już raczej nic nie dodam, a szkoła = rozdziały rzadziej. Idę teraz do drugiej gimnazjum i chciałabym mieć świadectwo z paskiem bez poprawiania ocen na koniec roku. W pierwszej klasie harowałam w ostatnie dwa tygodnie czerwca, co było męczarnią, ale udało mi się i jestem z siebie dumna.
Piszcie czy w ogóle to się podoba. Mam JUŻ jedenastu obserwatorów, ale mniej ludzi komentuje, dlaczego to? ( niektóre komentarze, to moje odpowiedzi, to się nie liczą xD ).
To, czytajcie zboczeńce^^
.....................................................................................
Abby,
nie widziałaś mojego zajebistego basu? - spytał Duff we wtorek po
południu. - Pamiętam, że ostatnio miałem go tutaj.
Spojrzałam
na jego zamyśloną twarz (Chwila! On myśli?!). Rozglądał się
dookoła i przeczesywał wzrokiem mój pokój. Jego pijane oczy
szukały swojego cudeńka.
-Zobacz
w łazience – rzuciłam po czym wróciłam do czytania książki.
Przerzuciłam
kartkę i usłyszałam jak wychodzi. Minęło kilka minut. Słyszałam
jak wrzeszczy kiedy w coś przyłoży. Jemu wystarczy taboret stojący
przy ścianie. Nie mam bladego pojęcia jak on to robi.
-Tylko
się nie zabij! - wrzasnęłam powstrzymując śmiech. - Nie chcę
trupa dźwigać.
-Bardzo
śmieszne, wiesz? - warknął. Chwila ciszy. - Ej, znalazłem!
-No
widzisz.
-Dobra,
to ja idę do chłopaków na próbę. Cześć.
-Cześć.
I
zostałam sama na kilka długich godzin.
Czytałam
książkę, zjadłam kromkę chleba, obejrzałam jakiś film w
telewizji. Posłuchałam muzyki i położyłam się na łóżko.
Ostatniej nocy spałam kilka godzin. Debile balowali przez pół
nocy. Rano znalazłam jeszcze więcej porozrzucanych butelek,
rozerwana poduszka i pełno pierza w salonie. Mam tutaj dom wariatów.
Boże, dlaczego?!
Przewróciłam
się na drugi bok. Z dołu dobiegły kłótnie chłopaków.
-Ty
grać nie umiesz pacanie! - wrzasnął Axl.
No
tak, ten to zawsze moderator kłótni.
-Ty
byś tylko na wszystkich wrzeszczał, wiesz? - stwierdził Izzy.
Chwila,
chwila. IZZY WRÓCIŁ DO DOMU?! Co to się stało? Ale dobra,
mniejsza.
-Może
i tak, ale to dzięki mnie zrobiliśmy ogromną karierę! Mam kurwa
rację, czy jej kurwa nie mam?!
-Nie
masz – powiedział Slash. - I bez ciebie dalibyśmy radę. Jak tak
ciągle będziesz wrzeszczał i wybuchał na nas, to cię zostawimy.
Będziesz sobie radził bez nas, dotarło?
Wstałam
z łózka i cicho otworzyłam drzwi. Na dole nikt się nie odzywał.
Dotarłam do schodów i przeszłam kilka stopni. Usłyszałam głośne
uderzenie.
-Ty
skurwielu – stwierdził Saul.
Kolejne
uderzenie.
Znalazłam
się na dole. Zobaczyłam o co chodziło. Axl bił się z Kudłaczem.
No pięknie. Znowu coś rozwalą, ale są też plusy tej sytuacji.
Usiadłam
razem ze Stevenem, Izzy'm i Duff'em po jednej stronie i
przyglądaliśmy się dwójce pacanów.
-Stawiam
dychę na Axla – szepnął mi Duff na ucho. - Piszesz się?
-Umowa
stoi – odparłam z uśmiechem.
Mój
wzrok poleciał na czerwoną twarz Stradlina. Zaciskał dłonie w
pięści i co chwila na mnie spoglądał. Złapałam jego spojrzenie
i moje wargi się rozszerzyły. On natomiast zignorował uśmiech. O
co mu chodzi? Co ja takiego zrobiłam?
Wróciłam
do oglądania tego jakże fantastycznego seansu.
-Dobra,
starczy – wydukał Slash.
Chwila
oczekiwania, aż wreszcie usłyszałam zadowolony głos Duff'a.
-Tak!
Wygrałem! Jestem Bogiem!
Parsknęłam
śmiechem, przykuwając uwagę Stevena.
-Co
cię tak rozbawiło? - spytał susząc zęby.
-Duff.
Pierwszy raz widzę go takiego.
Poprawiłam
włosy i wlepiłam wzrok w Izzy'ego. Zaczął poruszać wargami, a ja
kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi. Przysunął się bliżej.
Bynajmniej na tyle blisko, by mógł szeptać mi na ucho.
-Pójdziesz
ze mną na chwilę na dwór? - Jego oddech popieścił moją skórę.
Nabrał powietrza w płuca, a następnie dmuchnął nim na szyję.
Myślałam, że zwariuje. - Musimy pogadać.
Zamurowało
mnie. Na chwilę przestałam oddychać, ale po kilku długich
sekundach musiałam uzupełnić brak tlenu w organizmie. Kiwnęłam
potakująco głową. Wstałam z podłogi i skierowałam się w stronę
ledwo wiszących drzwi. Izzy szedł za mną.
-Idziecie
się ruchać? - usłyszałam Axl'a mówiącego głosem pełnym
nadziei.
Kulturalnie
pokazałam mu swój przepiękny środkowy palec.
-To
o czym chciałeś pogadać? - spytałam kiedy uciekliśmy od tej
bandy wariatów.
Siedzieliśmy
na ławce w pobliskim parku mając nadzieję, że przez chwilę
będziemy sami.
-O
nas.
Zakrztusiłam
się. Nigdy, do kurwy nędzy nie było żadnego nas!
-Przecież
nigdy czegoś takiego nie było. - odparłam oburzona.
-Wiem.
Chodzi mi o to jak się nawzajem traktujemy, łapiesz?
Przytaknęłam.
Izzy
sięgnął do kieszeni po paczkę fajek. Sięgnął sobie jedną i
zapalił. Następnie podsunął mi opakowanie.
-Chcesz?
-Nie,
dzięki.
Zaskoczy
schował paczkę na swoje miejsce i zwrócił się do mnie.
-Przepraszam,
że ostatnio w ogóle się tobą nie interesuję. Mam pewne problemy
i staram się je w miarę rozwiązać. - Chwila ciszy. - Kurwa, to
była najinteligentniejsza wypowiedź jaką w moim zjebanym życiu
udało mi się ułożyć, więc doceniłabyś moje starania?
Teraz
miałam ochotę milczeć. Może to dlatego, że próbuję ruszyć
swój mózg do myślenia? Pewnie tak. Chuj z tym. W końcu trzeba
się odezwać.
-Wiesz,
że ja do tej poru tego cholerstwa nie ogarniam, nie? - spytałam bez
celu gapiąc się w przestrzeń.
-Domyślam
się – kolejna chwila okropnej ciszy. - Kurwa, wiem, że
popełniłem jebany najgorszy błąd swojego życia i nie oczekuję,
że będziesz mi wpadać w ramiona jak zakochana nastolatka. Ja cię
tylko łaskawie proszę, byśmy zachowywali się jak w miarę
normalni ludzie, rozumiesz?
-Rozumiem
– odparłam nie do końca mówiąc prawdę.
Rozumiałam
fakt, że chce byśmy traktowali się jak na normalnych ludzi
przystało, ale nie do końca ogarniam, co miał na myśli mówiąc,
że nie oczekuje bym wskakiwała mu w ramiona jak zakochana
nastolatka. Czy on coś sugeruje? Wypraszam to sobie.
-Ej,
Abby, żyjesz? - usłyszałam zachrypnięty głos Izzy'ego.
-Żyję.
- Potrząsnęłam głową i kilkakrotnie zamrugałam oczami. - Na
chwilę się wyłączyłam.
-Może
wrócimy, bo im dłużej nas nie ma tym chłopaki coraz bardziej są
zdania, że się namiętnie ruchamy. - powiedział uśmiechnąwszy
się szeroko.
Na
myśl o pieprzeniu się z tym facetem, przeszył mnie dreszcz
podniecenia. Gdzie moje oczy nie spojrzały, tam widziałam nagą
siebie na gołym Stradlinie. Każdy głupi wie co mam na myśli.
-Abby
– zawołał. - co się z tobą dzieje?
Poczułam,
że robię się czerwona. Cholera, niedobrze. Szybkim ruchem
położyłam dłonie na policzkach udając, że pocieram sobie oczy.
-Nic
się nie dzieje, tylko się roz...zamyśliłam. - Uff, dobrze, że
się zreflektowałam. W ostatniej chwili, ale ważne, że w ogóle
się obudziłam. - Możemy iść.
Wstaliśmy
z ławki i wolnym krokiem szliśmy w stronę domu. Poczułam, że
ktoś łapie mnie za rękę. Spojrzałam w dół. To Izzy splótł
moje palce z jego palcami. A temu alkohol dodał +10 do
romantyczności czy co?
Dobra,
ważne, że w ogóle ktoś trzyma mnie za moją dłoń i kciukiem
produkuje kółeczka na jej wewnętrznej stronie. To sprawiało, że
wpadam w obłęd na środku ulicy. Co ten człowiek ze mną robi?
Starałam
się choć trochę zająć umysł czymś innym. Rozglądałam się,
analizowałam co mam przed sobą, ale nie mogłam się złamać. Nie
mogłam na niego patrzeć. Czułam jak on robi to za mnie.
Dotarliśmy
na miejsce. Ja z wielkim trudem. Nie wiem jak on. . . . I wtedy na
niego spojrzałam.
Ciemne
oczy zrobiły się wielkie jak monety, na twarzy zauważyłam krople
potu, które bezwstydnie spływały po skroniach. Wolna dłoń była
zaciśnięta w pięść, a przyjaciel rozrywał mu spodnie... zaraz,
zaraz. ŻE CO?! A to ciekawy przypadek. Co ja mam teraz zrobić?
Przecież biedak się zamęczy. Ścisnął moją dłoń tak mocno, że
zabolało.
Nasze
oczy się spotkały. Wtedy się poddałam. Przyciągnął mnie do
siebie jak marionetkę i dosłownie wbił we mnie swój język.
Oddałam ten brutalny pocałunek. Wtedy poczułam się jak w niebie.
Jego
masywne dłonie nie wiedziały gdzie wpaść. Przez chwilę ściskały
moją twarz, potem przeniosły się na ramiona, a na końcu dotarły
do piersi. Ścisnęły je gwałtownie, co ja skomentowałam jękiem
rozkoszy.
Moje
ruchliwe dłonie ciągle przyciągały go do mnie. Nie mogłam się
opanować. Tyle czasu na to czekałam.
Przesunęliśmy
się bliżej ściany. Izzy przycisnął mnie do niej, a jego wargi
odkleiły się od moich. Zaczął cmokać szyję. Myślałam, że już
teraz będę szczytować. Szybko i z rozmachem chwytałam powietrze w
płuca.
Wsunął
dłonie pod moją koszulkę. Miał ją ze mnie zdejmować kiedy drzwi
otworzyły się z hukiem.
Ja
pierdole. DLACZEGO AKURAT TERAZ?!
Szybko
się od siebie odsunęliśmy, chociaż w naszym przypadku była to
trudna rozłąka. Mój wzrok powędrował na przyrodzenia chłopaka,
które coraz bardziej rozrywało materiał. Izzy odwrócił się ode
mnie i od Stevena, gdyż to on otworzył te cholerne drzwi.
-Co
tu się działo? - spytał.
-Gadasz
jakby ci wzrok odebrali – warknęłam. - Sam widziałeś.
Podrapał
się po głowie z bananem na twarzy.
-Też
racja.
-Tak
więc mógłbyś łaskawie nie komentować i zająć się czymś
innym. - powiedziałam wkurzona.
No
bez przesady. Pacan rozwalił taki klimat. Trzymajcie mnie, bo zaraz
wyślę go na księżyc.
-Opanuj
się trochę chłopie i wracaj – szepnęłam Stradlinowi na ucho. -
Ja idę.
Popchnęłam
Adlera w stronę drzwi z taką siłą, że na nie wpadł. Cud, że
ich nie wyłamał. Silnym krokiem weszłam do domu, czym przykułam
uwagę reszty.
-A
tobie co się stało? - zapytał Duff stając w bezruchu.
-Nie
twój interes – burknęłam.
Intuicyjnie
(Ej, czy on w ogóle posiada intuicję?!) odsunął się ode mnie na
kilka kroków. Hola, hola, przecież nie gryzę.
Zdenerwowana
usiadłam na fotelu i podkuliłam nogi. Miałam ogromną ochotę by
zadusić tą blond istotę, przecież w takich sytuacjach się nie
przerywa, mam rację? Debil zjebał wszystko. Trzeba to jednak
przeboleć. Nie będę całe życie siedzieć z podkulonymi nogami. W
końcu mam DOPIERO dziewiętnaście lat.
-Przepraszam.
No nie chciałem – usłyszałam w oddali.
Ta,
kurwa, przepraszaj. Czasu nie cofniesz, wiesz?
-Dobra,
rozumiem – mruknęłam.
Przecież
za taki wybryk nie będę się gniewać. Ja nie ta kategoria ludzi.
-Czyli
wybaczysz mi?
Podszedł
bliżej i się wyszczerzył. To wystarczy bym ja się uśmiechała.
-Oczywiście,
że tak. - odparłam wtulając się w jego czuprynę.
Ogarnęłam
wzrokiem co się dzieje dookoła.
Izzy
właśnie otwierał drzwi. Aha, czyli już się ogarnął. Slash
zarzucał swoimi kudłami na wszystkie strony, popijając przy tym
swojego ukochanego Danielsa. Nie mam bladego pojęcia po co macha tą
głową. Chce by mu odpadła czy co? Duff drapał się po plecach, a
Axl siedział przy stoliku i pisał coś na jakimś papierku.
Odkleiłam
się od roześmianego Stevena i podeszłam do Saula, który ciągle
wywijał włosami.
-Przestań,
bo ci zaraz łepetyna odpadnie – powiedziałam chwytając go za
głowę w celu jej zatrzymania.
-Co
mnie łapiesz kobieto?! - wrzasnął odrywając moje dłonie od jego
kopuły. Jeszcze nie stwierdziłam czy on w ogóle coś pod nią ma.
-Jakbyś
się wiedział. To zaraz ci łeb odpadnie, tak w woli ścisłości. -
powtórzyłam ostrzeżenie. Przecież nie chcę, by nie było tych
jego włosów.
-Nie
odpadnie – stwierdził. - To jest zajebiste uczucie – Łyk
alkoholu. - sama zobacz.
Spróbowałam.
Raz się żyje, ale tak się zamachnęłam, że przewróciłam się
na Hudsona, a on na podłogę. Oczywiście butelka z Jack'iem
wylądowała na mnie. Poczułam, że mam mokre plecy. No fajnie.
-Ups
– wydusił Kudłacz.
-Mam
wrażenie, że coś więcej niż ups.
Poczułam
pod spodem coś twardego. To był... JA PIERDOLE! Ustał mu, bo ja
na nim leżałam. To już DRUGI facet w ciągu dnia. Ja to jednak
jestem zajebista.
To
teraz... jak tu wstać, by nikt nie zwrócił uwagi na rozpychające
spodnie coś? To niewykonalne.
Spojrzałam
mu w oczy, które tylko mnie popędzały.
Odepchnęłam
się od podłogi, a on od razu odwrócił się tak, że leżał na
brzuchu. Tak kurwa, czekaj aż ochłoniesz.
Przeszłam
nad nim i dotarłam do schodów. Musiałam się przecież przebrać.
Hej :)
OdpowiedzUsuńHa, tak lekko przeczytało mi się ten rozdział, że aż się zdziwiłam, ze to juz koniec :D
Hmm.. no i miałam nadzieję, że miedzy Izzy'm, a Abby cos sie wydarzy, w sumie było juz tak blisko, a tu musiał wparować Steven. Taaa, ten to zawsze ma wyczucie czasu i pojawia się w najmiej odpowiednich moemtnach jakie mogą byc. Coz, ale moze nastepnym razem sie uda. Mama taka nadzieje!
Ja pier*** usunęło mi komentarz jak pisałam i nie wiem co tam było. :/ Po prostu rozwaliło mnie na łopatki. Dlaczego Adler przerwał im całowanie? Przecież było tak pięknie. Idę zabić Stevena. Slash mnie powalił swoim wymachiwaniem łbem. Po prostu brak mi słów, jest fajnie. Kocham twojego bloga. Czekam na nowy. :D
OdpowiedzUsuńNo ja pierdole. O.o nie wiem od czego zacząć, ale muszę się zgodzić z Trish - ten rozdział POWALA ! *.*
OdpowiedzUsuńI skromność Abby "Ja to muszę być zajebista" .. czy jakoś tak ; D Czyli widzę, że bohaterka ma coś z autorki, haha.
Albo ta bójka Axla ze Slashem ... i reakcja Duffa - rozpierdala "Jestem bogiem" haha, no dla ciebie na pewno Duffy jest ... nadludzki, nieprawdaż ? ; P
Kurwa, mogłabym cytować bez końca, no !
"Gdzie moje oczy nie spojrzały, tam widziałam nagą siebie na gołym Stradlinie." hahahahahahaha, kolejna wspólna cecha bohaterki i autorki - nimfomania. ; P
Ale mniejsza o to, bo chcę ci powiedzieć, że był to jak do tej pory NAJLEPSZY kurwa rozdział na tym zacnym blogu, i nie wiem jak inni, ale ja bym chciała takich więcej.
Czekam do następnego. ;-*
ps. wieem, ten komentarz należy do ... co najmniej pojebanych, ale chyba wiesz dlaczego ... nie ?
hahahahahahaha *.*
UsuńDuff jest dla mnie więcej niż Bogiem, wiesz? ;>
Tak, wiem, że jestem megaskromna, ale czasem można sobie pozwolić ;D
A cytuj, ja ci pozwalam ;D
Jestem pierdolonym nimfomanem i czuję się z tym dobrze ;D
Zobaczymy, czy będzie takich więcej xD
Następny się pisze ;P
Taa, komentarz jest 'nadludzko' pojebany ;D hahaha xD
To bardzo dobrze, że "akceptujesz" swoją nimfomanię, i mam pierdoloną nadzieję, że ... ten "nadludzko pojebany komentarz" ... no, że chociaż cię rozbawił czy coś ... :P
UsuńKurwa, nie wiem co gadam, ... a może raczej nie wiem co piszę, ja pierdole o,O
hahahahahahahahha, ja się ryję jak głupia, a ta ma wątpliwości czy mnie jej komentarz rozwalił. Trzymajcie mnie ludzie! ; P
UsuńCo ty brałaś? :D Ja tam kocham ten stan, kiedy Ty taka jesteś ; *
SERIO, SERIO ? Niech cię w takim razie Duffy czymie, bo ja tam mam wątpliwości. ; D
UsuńA co ja mogłam brać ... hm ... no muszę się zastanowić. ; P
Czyżby piwo i tabletki ? ;>
UsuńSerio serio ;D
A za co ma mnie Duffie czymać ? xD
Za co tylko zechcesz, kochana. ; D
Usuń''Duff, do łóżka kochanie, czas trochę ''potrzymać'' ;d hahaha.
UsuńMówiłaś, że za co zechcę, to masz za co zechcę ;D
Rozdział zajebisty.
OdpowiedzUsuńTylko mam jedno "ale" - CZEMU DO CHOLERY JASNEJ, TAK PÓŹNO DODAJESZ ROZDZIAŁY?! ja nie mogę tak długo czekać! :D
Mam nadzieję, że Abby będzie z Izzy'm.
Następny rozdział widzę baardzo szybko ;P
No tak, dopiero przeczytałam początek -.-
UsuńSzkoda, bo to mój ukochany blog o Izzym, których do tej pory widziałam trzy. Możesz mi polecić jakieś Stradlinowe opowiadanie?
Wiesz. Staram się dodawać częściej, naprawdę, ale nie mam czasu.
UsuńSerio to Twój ukochany blog o Izzym ? Ja pierdole, miło mi ;D
Generalnie nie czytam o Izzym, bo jeszcze, że tak powiem nie trafiłam na takowe blogi ; (
Serio, serio :D
UsuńOj, szkoda.
Będę z niecierpliwością czekać ;D
Nowy na http://lookin-for-freedom.blogspot.com/. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka, zapraszam :>
OdpowiedzUsuńZarzuciłam ankietką u mnie.
OdpowiedzUsuńWystartowałam z nowym opowiadaniem na http://its-burning-me-up-inside.blogspot.com/ Zapraszam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNa dobry początek dnia nowy, trzeci rozdział mojego jakże przegenialnego opowiadania na lookin-for-freedom.blogspot.com. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńNowy u mnie.
UsuńKiedy kolejny
OdpowiedzUsuńNie wiem, nawet jeszcze nie mam czasu zacząć, przepraszam ; (
UsuńCo jakiś czas sprawdzam czy coś nowego, ale na razie nic, tak wgl mój ulubiony blog o Izzym. Czy już się pisze kolejny rozdzialik?
UsuńRozdział się pisze. Jestem w drugiej gimnazjum i ledwo się ze wszystkim co trzeba wyrabiam, ale staram się wszystko pogodzić. nie wiem kiedy coś dodam, muszę mieć co najmniej 3 strony. Naprawdę, to Twój ulubiony blog i Stradlinie? Jezusie święty, jestem w niebie ! *.*
UsuńDodasz coś jeszcze może w tym tygodniu, bo w przyszłym nie bardzo będę mogła czytać. A tak WGL nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńDodałam dzisiaj rozdział 6 ;D
Usuń