27 sierpnia 2012

Rozdział 5.

Cześć ludziska ; * 
Chciałam powiedzieć, że rozdział jest dłuższy od poprzedniego, AŻ  o pół strony. 
Niektóre fragmenty podobają się nawet mi, za co jestem z siebie dumna. Jak będą jakiekolwiek, najdrobniejsze błędy to piszcie, wtedy w kolejnych rozdziałach staram się ich nie robić ;) Oczywiście, do końca wakacji już raczej nic nie dodam, a szkoła = rozdziały rzadziej. Idę teraz do drugiej gimnazjum i chciałabym mieć świadectwo z paskiem bez poprawiania ocen na koniec roku. W pierwszej klasie harowałam w ostatnie dwa tygodnie czerwca, co było męczarnią, ale udało mi się i jestem z siebie dumna. 
Piszcie czy w ogóle to się podoba. Mam JUŻ  jedenastu obserwatorów, ale mniej ludzi komentuje, dlaczego to? (  niektóre komentarze, to moje odpowiedzi, to się nie liczą xD ). 

To, czytajcie zboczeńce^^ 

.....................................................................................


Abby, nie widziałaś mojego zajebistego basu? - spytał Duff we wtorek po południu. - Pamiętam, że ostatnio miałem go tutaj.
Spojrzałam na jego zamyśloną twarz (Chwila! On myśli?!). Rozglądał się dookoła i przeczesywał wzrokiem mój pokój. Jego pijane oczy szukały swojego cudeńka.
-Zobacz w łazience – rzuciłam po czym wróciłam do czytania książki.
Przerzuciłam kartkę i usłyszałam jak wychodzi. Minęło kilka minut. Słyszałam jak wrzeszczy kiedy w coś przyłoży. Jemu wystarczy taboret stojący przy ścianie. Nie mam bladego pojęcia jak on to robi.
-Tylko się nie zabij! - wrzasnęłam powstrzymując śmiech. - Nie chcę trupa dźwigać.
-Bardzo śmieszne, wiesz? - warknął. Chwila ciszy. - Ej, znalazłem!
-No widzisz.
-Dobra, to ja idę do chłopaków na próbę. Cześć.
-Cześć.
I zostałam sama na kilka długich godzin.
Czytałam książkę, zjadłam kromkę chleba, obejrzałam jakiś film w telewizji. Posłuchałam muzyki i położyłam się na łóżko. Ostatniej nocy spałam kilka godzin. Debile balowali przez pół nocy. Rano znalazłam jeszcze więcej porozrzucanych butelek, rozerwana poduszka i pełno pierza w salonie. Mam tutaj dom wariatów. Boże, dlaczego?!
Przewróciłam się na drugi bok. Z dołu dobiegły kłótnie chłopaków.
-Ty grać nie umiesz pacanie! - wrzasnął Axl.
No tak, ten to zawsze moderator kłótni.
-Ty byś tylko na wszystkich wrzeszczał, wiesz? - stwierdził Izzy.
Chwila, chwila. IZZY WRÓCIŁ DO DOMU?! Co to się stało? Ale dobra, mniejsza.
-Może i tak, ale to dzięki mnie zrobiliśmy ogromną karierę! Mam kurwa rację, czy jej kurwa nie mam?!
-Nie masz – powiedział Slash. - I bez ciebie dalibyśmy radę. Jak tak ciągle będziesz wrzeszczał i wybuchał na nas, to cię zostawimy. Będziesz sobie radził bez nas, dotarło?
Wstałam z łózka i cicho otworzyłam drzwi. Na dole nikt się nie odzywał. Dotarłam do schodów i przeszłam kilka stopni. Usłyszałam głośne uderzenie.
-Ty skurwielu – stwierdził Saul.
Kolejne uderzenie.
Znalazłam się na dole. Zobaczyłam o co chodziło. Axl bił się z Kudłaczem. No pięknie. Znowu coś rozwalą, ale są też plusy tej sytuacji.
Usiadłam razem ze Stevenem, Izzy'm i Duff'em po jednej stronie i przyglądaliśmy się dwójce pacanów.
-Stawiam dychę na Axla – szepnął mi Duff na ucho. - Piszesz się?
-Umowa stoi – odparłam z uśmiechem.
Mój wzrok poleciał na czerwoną twarz Stradlina. Zaciskał dłonie w pięści i co chwila na mnie spoglądał. Złapałam jego spojrzenie i moje wargi się rozszerzyły. On natomiast zignorował uśmiech. O co mu chodzi? Co ja takiego zrobiłam?
Wróciłam do oglądania tego jakże fantastycznego seansu.
-Dobra, starczy – wydukał Slash.
Chwila oczekiwania, aż wreszcie usłyszałam zadowolony głos Duff'a.
-Tak! Wygrałem! Jestem Bogiem!
Parsknęłam śmiechem, przykuwając uwagę Stevena.
-Co cię tak rozbawiło? - spytał susząc zęby.
-Duff. Pierwszy raz widzę go takiego.
Poprawiłam włosy i wlepiłam wzrok w Izzy'ego. Zaczął poruszać wargami, a ja kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi. Przysunął się bliżej. Bynajmniej na tyle blisko, by mógł szeptać mi na ucho.
-Pójdziesz ze mną na chwilę na dwór? - Jego oddech popieścił moją skórę. Nabrał powietrza w płuca, a następnie dmuchnął nim na szyję. Myślałam, że zwariuje. - Musimy pogadać.
Zamurowało mnie. Na chwilę przestałam oddychać, ale po kilku długich sekundach musiałam uzupełnić brak tlenu w organizmie. Kiwnęłam potakująco głową. Wstałam z podłogi i skierowałam się w stronę ledwo wiszących drzwi. Izzy szedł za mną.
-Idziecie się ruchać? - usłyszałam Axl'a mówiącego głosem pełnym nadziei.
Kulturalnie pokazałam mu swój przepiękny środkowy palec.

-To o czym chciałeś pogadać? - spytałam kiedy uciekliśmy od tej bandy wariatów.
Siedzieliśmy na ławce w pobliskim parku mając nadzieję, że przez chwilę będziemy sami.
-O nas.
Zakrztusiłam się. Nigdy, do kurwy nędzy nie było żadnego nas!
-Przecież nigdy czegoś takiego nie było. - odparłam oburzona.
-Wiem. Chodzi mi o to jak się nawzajem traktujemy, łapiesz?
Przytaknęłam.
Izzy sięgnął do kieszeni po paczkę fajek. Sięgnął sobie jedną i zapalił. Następnie podsunął mi opakowanie.
-Chcesz?
-Nie, dzięki.
Zaskoczy schował paczkę na swoje miejsce i zwrócił się do mnie.
-Przepraszam, że ostatnio w ogóle się tobą nie interesuję. Mam pewne problemy i staram się je w miarę rozwiązać. - Chwila ciszy. - Kurwa, to była najinteligentniejsza wypowiedź jaką w moim zjebanym życiu udało mi się ułożyć, więc doceniłabyś moje starania?
Teraz miałam ochotę milczeć. Może to dlatego, że próbuję ruszyć swój mózg do myślenia? Pewnie tak. Chuj z tym. W końcu trzeba się odezwać.
-Wiesz, że ja do tej poru tego cholerstwa nie ogarniam, nie? - spytałam bez celu gapiąc się w przestrzeń.
-Domyślam się – kolejna chwila okropnej ciszy. - Kurwa, wiem, że popełniłem jebany najgorszy błąd swojego życia i nie oczekuję, że będziesz mi wpadać w ramiona jak zakochana nastolatka. Ja cię tylko łaskawie proszę, byśmy zachowywali się jak w miarę normalni ludzie, rozumiesz?
-Rozumiem – odparłam nie do końca mówiąc prawdę.
Rozumiałam fakt, że chce byśmy traktowali się jak na normalnych ludzi przystało, ale nie do końca ogarniam, co miał na myśli mówiąc, że nie oczekuje bym wskakiwała mu w ramiona jak zakochana nastolatka. Czy on coś sugeruje? Wypraszam to sobie.
-Ej, Abby, żyjesz? - usłyszałam zachrypnięty głos Izzy'ego.
-Żyję. - Potrząsnęłam głową i kilkakrotnie zamrugałam oczami. - Na chwilę się wyłączyłam.
-Może wrócimy, bo im dłużej nas nie ma tym chłopaki coraz bardziej są zdania, że się namiętnie ruchamy. - powiedział uśmiechnąwszy się szeroko.
Na myśl o pieprzeniu się z tym facetem, przeszył mnie dreszcz podniecenia. Gdzie moje oczy nie spojrzały, tam widziałam nagą siebie na gołym Stradlinie. Każdy głupi wie co mam na myśli.
-Abby – zawołał. - co się z tobą dzieje?
Poczułam, że robię się czerwona. Cholera, niedobrze. Szybkim ruchem położyłam dłonie na policzkach udając, że pocieram sobie oczy.
-Nic się nie dzieje, tylko się roz...zamyśliłam. - Uff, dobrze, że się zreflektowałam. W ostatniej chwili, ale ważne, że w ogóle się obudziłam. - Możemy iść.
Wstaliśmy z ławki i wolnym krokiem szliśmy w stronę domu. Poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Spojrzałam w dół. To Izzy splótł moje palce z jego palcami. A temu alkohol dodał +10 do romantyczności czy co?
Dobra, ważne, że w ogóle ktoś trzyma mnie za moją dłoń i kciukiem produkuje kółeczka na jej wewnętrznej stronie. To sprawiało, że wpadam w obłęd na środku ulicy. Co ten człowiek ze mną robi?
Starałam się choć trochę zająć umysł czymś innym. Rozglądałam się, analizowałam co mam przed sobą, ale nie mogłam się złamać. Nie mogłam na niego patrzeć. Czułam jak on robi to za mnie.
Dotarliśmy na miejsce. Ja z wielkim trudem. Nie wiem jak on. . . . I wtedy na niego spojrzałam.
Ciemne oczy zrobiły się wielkie jak monety, na twarzy zauważyłam krople potu, które bezwstydnie spływały po skroniach. Wolna dłoń była zaciśnięta w pięść, a przyjaciel rozrywał mu spodnie... zaraz, zaraz. ŻE CO?! A to ciekawy przypadek. Co ja mam teraz zrobić? Przecież biedak się zamęczy. Ścisnął moją dłoń tak mocno, że zabolało.
Nasze oczy się spotkały. Wtedy się poddałam. Przyciągnął mnie do siebie jak marionetkę i dosłownie wbił we mnie swój język. Oddałam ten brutalny pocałunek. Wtedy poczułam się jak w niebie.
Jego masywne dłonie nie wiedziały gdzie wpaść. Przez chwilę ściskały moją twarz, potem przeniosły się na ramiona, a na końcu dotarły do piersi. Ścisnęły je gwałtownie, co ja skomentowałam jękiem rozkoszy.
Moje ruchliwe dłonie ciągle przyciągały go do mnie. Nie mogłam się opanować. Tyle czasu na to czekałam.
Przesunęliśmy się bliżej ściany. Izzy przycisnął mnie do niej, a jego wargi odkleiły się od moich. Zaczął cmokać szyję. Myślałam, że już teraz będę szczytować. Szybko i z rozmachem chwytałam powietrze w płuca.
Wsunął dłonie pod moją koszulkę. Miał ją ze mnie zdejmować kiedy drzwi otworzyły się z hukiem.
Ja pierdole. DLACZEGO AKURAT TERAZ?!
Szybko się od siebie odsunęliśmy, chociaż w naszym przypadku była to trudna rozłąka. Mój wzrok powędrował na przyrodzenia chłopaka, które coraz bardziej rozrywało materiał. Izzy odwrócił się ode mnie i od Stevena, gdyż to on otworzył te cholerne drzwi.
-Co tu się działo? - spytał.
-Gadasz jakby ci wzrok odebrali – warknęłam. - Sam widziałeś.
Podrapał się po głowie z bananem na twarzy.
-Też racja.
-Tak więc mógłbyś łaskawie nie komentować i zająć się czymś innym. - powiedziałam wkurzona.
No bez przesady. Pacan rozwalił taki klimat. Trzymajcie mnie, bo zaraz wyślę go na księżyc.
-Opanuj się trochę chłopie i wracaj – szepnęłam Stradlinowi na ucho. - Ja idę.
Popchnęłam Adlera w stronę drzwi z taką siłą, że na nie wpadł. Cud, że ich nie wyłamał. Silnym krokiem weszłam do domu, czym przykułam uwagę reszty.
-A tobie co się stało? - zapytał Duff stając w bezruchu.
-Nie twój interes – burknęłam.
Intuicyjnie (Ej, czy on w ogóle posiada intuicję?!) odsunął się ode mnie na kilka kroków. Hola, hola, przecież nie gryzę.
Zdenerwowana usiadłam na fotelu i podkuliłam nogi. Miałam ogromną ochotę by zadusić tą blond istotę, przecież w takich sytuacjach się nie przerywa, mam rację? Debil zjebał wszystko. Trzeba to jednak przeboleć. Nie będę całe życie siedzieć z podkulonymi nogami. W końcu mam DOPIERO dziewiętnaście lat.
-Przepraszam. No nie chciałem – usłyszałam w oddali.
Ta, kurwa, przepraszaj. Czasu nie cofniesz, wiesz?
-Dobra, rozumiem – mruknęłam.
Przecież za taki wybryk nie będę się gniewać. Ja nie ta kategoria ludzi.
-Czyli wybaczysz mi?
Podszedł bliżej i się wyszczerzył. To wystarczy bym ja się uśmiechała.
-Oczywiście, że tak. - odparłam wtulając się w jego czuprynę.
Ogarnęłam wzrokiem co się dzieje dookoła.
Izzy właśnie otwierał drzwi. Aha, czyli już się ogarnął. Slash zarzucał swoimi kudłami na wszystkie strony, popijając przy tym swojego ukochanego Danielsa. Nie mam bladego pojęcia po co macha tą głową. Chce by mu odpadła czy co? Duff drapał się po plecach, a Axl siedział przy stoliku i pisał coś na jakimś papierku.
Odkleiłam się od roześmianego Stevena i podeszłam do Saula, który ciągle wywijał włosami.
-Przestań, bo ci zaraz łepetyna odpadnie – powiedziałam chwytając go za głowę w celu jej zatrzymania.
-Co mnie łapiesz kobieto?! - wrzasnął odrywając moje dłonie od jego kopuły. Jeszcze nie stwierdziłam czy on w ogóle coś pod nią ma.
-Jakbyś się wiedział. To zaraz ci łeb odpadnie, tak w woli ścisłości. - powtórzyłam ostrzeżenie. Przecież nie chcę, by nie było tych jego włosów.
-Nie odpadnie – stwierdził. - To jest zajebiste uczucie – Łyk alkoholu. - sama zobacz.
Spróbowałam. Raz się żyje, ale tak się zamachnęłam, że przewróciłam się na Hudsona, a on na podłogę. Oczywiście butelka z Jack'iem wylądowała na mnie. Poczułam, że mam mokre plecy. No fajnie.
-Ups – wydusił Kudłacz.
-Mam wrażenie, że coś więcej niż ups.
Poczułam pod spodem coś twardego. To był... JA PIERDOLE! Ustał mu, bo ja na nim leżałam. To już DRUGI facet w ciągu dnia. Ja to jednak jestem zajebista.
To teraz... jak tu wstać, by nikt nie zwrócił uwagi na rozpychające spodnie coś? To niewykonalne.
Spojrzałam mu w oczy, które tylko mnie popędzały.
Odepchnęłam się od podłogi, a on od razu odwrócił się tak, że leżał na brzuchu. Tak kurwa, czekaj aż ochłoniesz.
Przeszłam nad nim i dotarłam do schodów. Musiałam się przecież przebrać.

26 komentarzy:

  1. Hej :)

    Ha, tak lekko przeczytało mi się ten rozdział, że aż się zdziwiłam, ze to juz koniec :D

    Hmm.. no i miałam nadzieję, że miedzy Izzy'm, a Abby cos sie wydarzy, w sumie było juz tak blisko, a tu musiał wparować Steven. Taaa, ten to zawsze ma wyczucie czasu i pojawia się w najmiej odpowiednich moemtnach jakie mogą byc. Coz, ale moze nastepnym razem sie uda. Mama taka nadzieje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pier*** usunęło mi komentarz jak pisałam i nie wiem co tam było. :/ Po prostu rozwaliło mnie na łopatki. Dlaczego Adler przerwał im całowanie? Przecież było tak pięknie. Idę zabić Stevena. Slash mnie powalił swoim wymachiwaniem łbem. Po prostu brak mi słów, jest fajnie. Kocham twojego bloga. Czekam na nowy. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No ja pierdole. O.o nie wiem od czego zacząć, ale muszę się zgodzić z Trish - ten rozdział POWALA ! *.*
    I skromność Abby "Ja to muszę być zajebista" .. czy jakoś tak ; D Czyli widzę, że bohaterka ma coś z autorki, haha.
    Albo ta bójka Axla ze Slashem ... i reakcja Duffa - rozpierdala "Jestem bogiem" haha, no dla ciebie na pewno Duffy jest ... nadludzki, nieprawdaż ? ; P

    Kurwa, mogłabym cytować bez końca, no !

    "Gdzie moje oczy nie spojrzały, tam widziałam nagą siebie na gołym Stradlinie." hahahahahahaha, kolejna wspólna cecha bohaterki i autorki - nimfomania. ; P
    Ale mniejsza o to, bo chcę ci powiedzieć, że był to jak do tej pory NAJLEPSZY kurwa rozdział na tym zacnym blogu, i nie wiem jak inni, ale ja bym chciała takich więcej.

    Czekam do następnego. ;-*

    ps. wieem, ten komentarz należy do ... co najmniej pojebanych, ale chyba wiesz dlaczego ... nie ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahahahaha *.*

      Duff jest dla mnie więcej niż Bogiem, wiesz? ;>
      Tak, wiem, że jestem megaskromna, ale czasem można sobie pozwolić ;D

      A cytuj, ja ci pozwalam ;D

      Jestem pierdolonym nimfomanem i czuję się z tym dobrze ;D

      Zobaczymy, czy będzie takich więcej xD

      Następny się pisze ;P

      Taa, komentarz jest 'nadludzko' pojebany ;D hahaha xD

      Usuń
    2. To bardzo dobrze, że "akceptujesz" swoją nimfomanię, i mam pierdoloną nadzieję, że ... ten "nadludzko pojebany komentarz" ... no, że chociaż cię rozbawił czy coś ... :P

      Kurwa, nie wiem co gadam, ... a może raczej nie wiem co piszę, ja pierdole o,O

      Usuń
    3. hahahahahahahahha, ja się ryję jak głupia, a ta ma wątpliwości czy mnie jej komentarz rozwalił. Trzymajcie mnie ludzie! ; P

      Co ty brałaś? :D Ja tam kocham ten stan, kiedy Ty taka jesteś ; *

      Usuń
    4. SERIO, SERIO ? Niech cię w takim razie Duffy czymie, bo ja tam mam wątpliwości. ; D

      A co ja mogłam brać ... hm ... no muszę się zastanowić. ; P

      Usuń
    5. Czyżby piwo i tabletki ? ;>

      Serio serio ;D

      A za co ma mnie Duffie czymać ? xD

      Usuń
    6. Za co tylko zechcesz, kochana. ; D

      Usuń
    7. ''Duff, do łóżka kochanie, czas trochę ''potrzymać'' ;d hahaha.

      Mówiłaś, że za co zechcę, to masz za co zechcę ;D

      Usuń
  4. Rozdział zajebisty.
    Tylko mam jedno "ale" - CZEMU DO CHOLERY JASNEJ, TAK PÓŹNO DODAJESZ ROZDZIAŁY?! ja nie mogę tak długo czekać! :D
    Mam nadzieję, że Abby będzie z Izzy'm.
    Następny rozdział widzę baardzo szybko ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, dopiero przeczytałam początek -.-
      Szkoda, bo to mój ukochany blog o Izzym, których do tej pory widziałam trzy. Możesz mi polecić jakieś Stradlinowe opowiadanie?

      Usuń
    2. Wiesz. Staram się dodawać częściej, naprawdę, ale nie mam czasu.

      Serio to Twój ukochany blog o Izzym ? Ja pierdole, miło mi ;D

      Generalnie nie czytam o Izzym, bo jeszcze, że tak powiem nie trafiłam na takowe blogi ; (

      Usuń
    3. Serio, serio :D
      Oj, szkoda.
      Będę z niecierpliwością czekać ;D

      Usuń
  5. Nowy na http://lookin-for-freedom.blogspot.com/. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zarzuciłam ankietką u mnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wystartowałam z nowym opowiadaniem na http://its-burning-me-up-inside.blogspot.com/ Zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Na dobry początek dnia nowy, trzeci rozdział mojego jakże przegenialnego opowiadania na lookin-for-freedom.blogspot.com. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Odpowiedzi
    1. Nie wiem, nawet jeszcze nie mam czasu zacząć, przepraszam ; (

      Usuń
    2. Co jakiś czas sprawdzam czy coś nowego, ale na razie nic, tak wgl mój ulubiony blog o Izzym. Czy już się pisze kolejny rozdzialik?

      Usuń
    3. Rozdział się pisze. Jestem w drugiej gimnazjum i ledwo się ze wszystkim co trzeba wyrabiam, ale staram się wszystko pogodzić. nie wiem kiedy coś dodam, muszę mieć co najmniej 3 strony. Naprawdę, to Twój ulubiony blog i Stradlinie? Jezusie święty, jestem w niebie ! *.*

      Usuń
  10. Dodasz coś jeszcze może w tym tygodniu, bo w przyszłym nie bardzo będę mogła czytać. A tak WGL nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń

Dodaj komentarz, on bardzo motywuje ;)