Rozdział pozwolę sobie zadedykować czekoladowa.ksiezniczka bo groziła, że przyjedzie i mi przypierdoli jak nie dodam rozdziału ;-*
........................................
-Wiesz
– zaczęłam. - byłabym wdzięczna gdybyś odłożył ten stolik
na miejsce.
Axl
zaczął (ponownie) demolować salon, o ile to pomieszczenie można
nazwać salonem. Dookoła leżały porozbijane butelki, które
oczywiście z nudów posprzątam ja. Pourywał drzwiczki od szafek w
kuchni, a kilka stłuczonych talerzy rozsypało się po płytkach.
Zapytacie
pewnie co go wkurzyło. Otóż jakże boski kudłaty anioł,
mianowicie Slash, po raz setny powiedział, że Axl jest nadęty i
nie potrafi śpiewać.
Na
początku zaczęły mu się trząść łapy, to był znak, że trzeba
się oddalić, a najlepiej zniknąć z pola widzenia tego rudzielca.
Saul oczywiście wiał jako pierwszy. Wybiegł z domu, skręcił w
lewo i krzyknął ''NIE DOGONISZ MNIE ROSE!'', co ja skomentowałam
cichym śmiechem. Rudzielec objął mnie szybkim i pełnym gniewu
spojrzeniem, po czym chwycił pierwszą lepszą butelkę jaką miał
pod nosem. Potem wszystko poszło automatycznie. Duff i Stradlin
próbowali mu przegadać, że powinien się już przyzwyczaić i w
ogól, ale ten rudy osioł jest strasznie uparty, tak więc nici z
uspokajania.
W
końcu trochę mu minęło, ale upatrzył sobie stolik, na którym
stała popielniczka, kolejne butelki i … kondomy, chociaż nie mam
bladego pojęcia co one tam robiły.
Zwalił
to wszystko na podłogę a stolik chwycił mocnym uściskiem i miał
zamiar go rozwalić na kawałki.
-Axl
– rzucił Izzy zaborczym tonem – odłóż to. Demolowanie
mieszkania w niczym nie pomoże.
Pan
w Wieeeelkim Ego zignorował go i uniósł stolik jeszcze wyżej.
Tym
razem to ja postanowiłam interweniować. Podeszłam do niego i
chwyciłam za nadgarstek. Ustałam na palcach i zaczęłam szeptać
mu na ucho.
-Axl,
pokazem siły nic nie zdziałasz. Odłóż ten stolik, wyjdź na
zewnątrz i pomyśl, a nie od razu się bulwersujesz.
Poczułam
jak rozluźnia napięte mięśnie i odstawia stolik na miejsce. Ja to
jednak jestem zajebista.
-Jak
ty to zrobiłaś? - Spytał Steven kiedy wróciłam na swoje miejsce.
-Sama
nie wiem – mruknęłam uśmiechając się promiennie.
~*~
Zamiatałam
kawałki szkła z płytek w kuchni, kiedy w drzwiach pojawił się
jakże przecudowny Duff.
-Ja
chciałem się czegoś napić. - powiedział spoglądając to na moją
twarz, to na moje cycki, a ja miałam uczucia, że oblałam się
rumieńcem.
-W
lodówce – odparłam schylając się po szufelkę.
Chłopak
przeszedł obok mnie i... ścisnął za pośladki. Gwałtownie się
wyprostowałam. Oczywiście puknęłam głową w jego brodę.
-Aua!
- wrzasnął. - Coś ty zrobiła?
-Podniosłam
się. To nie moja wina, że stałeś nade mną.
Wzruszył
tylko ramionami, uśmiechnął się i wyszedł do chłopaków.
Dokończyłam
sprzątać i dołączyłam do tej libacji w środku dnia.
Steven
szczerzył się do wszystkiego i wszystkich, a Duff znowu znalazł
wyimaginowanego przyjaciela. Z tego co mówił Izzy to nazwał go
Abby i zwracał się do niego per...''kochanie''.
CHWILA
CHWILA, ŻE CO PROSZĘ?! DUFF, ODJEBAŁO CI DO RESZTY?
No
ale z jednej strony to niesamowite, a z drugiej straszne, bo jak się
chłopak yda, to będzie straszny bałagan. Ja będę się skończona,
on też, a Izzy się pewnie załamie.
Niepewnym
krokiem zbliżyłam się do McKagana, złapałam go za ramiona i
zbliżyłam swoje wargi do jego ucha.
-Mógłbyś
przestać tak gadać? - spytałam.
Odwrócił
głowę w moją stronę, kiwnął potakująco głową i lewą ręką
sięgnął po butelką Night Train'a. Upił solidny łyk i
praktycznie niewidocznie ścisnął moją dłoń. Uśmiechnęłam się
szeroko. Usiadłam naprzeciwko całej piątki.
Axl
śmiał się w najlepsze ze Slashem, ale co ich tak rozbawiło nie
wiem. Izzy wlepiał we mnie swoje ciemne oczy, a ja poczułam, że
się rumienię. Steven natomiast rozmawiał o czymś z Duff'em. On co
chwila na mnie spoglądał i odpowiadał na coś Adlerowi. Oczywiście
każdy, z wyjątkiem Stradlina chlali na umór. Izzy wypił tylko
troszkę, jak na razie tylko troszkę.
Podeszłam
do niego i usiadłam mu okrakiem na kolanach. On chwycił mnie za
biodra i przyciągnął tak blisko, że siedziałam na jego... już
twardym przyjacielu. Pozwolicie, że to powtórzę, ale... ja to
jestem zajebista. To chyba mój rekord.
Położyłam
ręce na jego ramionach i utkwiłam wzrok w tych pięknych oczach.
-Co
tak sam siedzisz?
-Zachwycam
się twoim widokiem – rzucił pukając mnie palcem w nos. Teraz
zrobiłam się cała czerwona, naprawdę.
-Nie
mów tak – odparłam uśmiechając się lekko.
Przybliżył
swoją twarz do mojej i cmoknął mnie w usta. Potem rozchylił wargi
i przycisnął się jeszcze bardziej. Szybko się odsunęłam.
-Co
jest? - spytał z zaskoczeniem.
-Nie
mogę tego robić. - Spuściłam głowę.
-Dlaczego?
- Zauważyłam, że te słowa go zabolały.
Zastanawiacie
się teraz dlaczego tak powiedziałam. Otóż, wiem, że Duff patrzy
i jego też nie chcę ranić. Trochę to banalne i w ogóle, ale nie
mogę patrzeć jak ktoś cierpi, chociaż wiem, że … chociaż w
sumie to nie ma sensu, ale nie będę tego roztrząsać.
Wstałam
z jego kolan i nawet na niego nie spoglądając pobiegłam na górę.
Zamknęłam się w pokoju, rzuciłam swoje ciało na łóżko i
płakałam. Okropnie wyłam, cała się rozmazałam, oczywiście
wycierałam wszystko w poduszkę.
Co
ja najlepszego zrobiłam? Zraniłam niczemu winnego faceta, teraz
leżę na łóżku, płaczę i rozpaczam nad tym co zrobiłam
Rozległo
się głośne pukanie do drzwi.
-Abby,
otwórz! - usłyszałam głos Stevena.
-Czego
chcesz? - spytałam. Czułam się jakbym miała kulę w gardle.
-Pogadać
chciałem – odparł nieprzerwanie uderzając w drzwi.
-Nie
ma o czym – mruknęłam poprawiając włosy.
-Jasne,
że mamy... To... wpuścisz mnie?
Niezdarnie
podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz. Steven nacisnął klamkę
i pociągnął drzwi. Nic nie mówił, podbiegł do mnie i przytulił.
Oparłam głowę o jego ramię i płakałam.
Po
chwili odkleiłam się i usiadłam po turecku na łóżku.
-O
co chodzi? - spytał. - Kogo chcesz jak nie Stradlina?
-Duff...,
- szepnęłam. - jestem w rozsypce.
Steven
zaczął szczęką czyścić podłogę.
-Ja
pierdole.
-Wiem
pewnie zaskoczę tym każdego, ale co ja na to poradzę. Sama nie
wiem o co mi chodzi.
Wytarłam
łzy chusteczką.
-No
ja rozumiem – powiedział uśmiechając się promiennie. - Chociaż
w sumie to... nie rozumiem.
-A
u ciebie jak z tym wszystkim? - zapytałam poprawiając pozycję na
wygodniejszą, gdyż zdrętwiały mi nogi.
-Tak
szczerze mówiąc, to poznałem w klubie taką jedną zajebistą
babkę, ale nie wiem jak to będzie.
No,
no, no, no... Adler poznał laskę. Jestem z niego dumna.
-A
przyprowadzisz ją kiedyś? Chciałabym ją poznać.
-Za
kilka dni ją przyprowadzę. Mam nadzieję, że … no wiesz o co mi
chodzi.
Kiwnęłam
potakująco głową.
~*~
Nie
wiem która jest godzina. Przesiaduję w pokoju, trochę spałam,
zużyłam tonę chusteczek, ale z drugiej strony nie będę tkwić
jak kołek, w tym pokoju przez cały jebany dzień!
Niezdarnie
otworzyłam drzwi i zaspanym krokiem zeszłam na dół, po czym
zdałam sobie sprawę, że jestem sama w domu.
Przeszłam
do kuchni, wstawiłam wodę na herbatę i rozsiadłam się na
taborecie, którego Axl nie zdążył rozwalić, co bardzo mnie
dziwi.
Usłyszałam
jakiś ruch. Potem czyjeś kroki. Czyli jednak ktoś jest. Błagam,
tylko nie Izzy. Nie chcę mu się tłumaczyć. Muszę to sobie
poukładać. Jak na teraz to nie wiem co chcę, a czego nie chcę,
ale co będzie za miesiąc, za dwa, za pół roku, nie wiem. Nic nie
wiem. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiała uciekać przed
wszystkim i wszystkimi.
Kroki
stały się coraz głośniejsze, byłam w stanie usłyszeć oddech. W
kuchni pojawiły się czarne falowane włosy. Izzy. KURWA, DLACZEGO?!
Nawet
na mnie nie spojrzał. Podszedł do lodówki, sięgnął kawałek
mięsa i miał zamiar wracać, kiedy zatrzymał się przede mną.
Gapił się w okno i nerwowo wciągał powietrze.
-Dlaczego
mi to robisz? - spytał.
-Bo
jestem w kropce. Nie wiem co mam robić. To, co wtedy zrobiłam to
był impuls, bo nie chcę nikogo ranić. Jak jestem z tobą ranię
McKagana. Jak jestem z nim ranię ciebie. Mam tego dość. Wiem, że
muszę wybrać, ale nie wiem co mam robić. Po prostu nie wiem.
Nie
mam bladego pojęcia co ja takiego powiedziałam, ale Stradlin raczył
na mnie spojrzeć.
-Ja
poczekam – szepnął po czym położył swoje dłonie na moich
udach. - Zastanów się. Słuchaj tego co ci mówi serce. Ja się
kłócić nie będę.
To
jak na mnie patrzył. Ten ból, ta miłość. Moje serce lgnęło do
niego jak magnes do metalu. Nie wiedziałam co mam robić, w końcu
odwróciłam wzrok, a on wyszedł z kuchni.
~*~
Jest
po północy. Siedzę na łóżku, Izzy już śpi, a ja myślę.
Myślę o tym czy powiedzieć mu o moich uczuciach.
Tak,
chcę to zrobić choćbym nie wiem jak mnie potraktował. Mam to w
dupie.
Ślamazarnym
ruchem wstałam z łóżka i poczłapałam do drzwi. Serce telepało
nieustępliwie, w brzuchu coś urządziło sobie imprezę, której
nie sposób powstrzymać.
Dotknęłam
ręką klamki, która poraziła mnie swoim chłodem. Nacisnęłam ją
i usłyszałam cichy szczęk zamka. Pchnęłam je i jak ninja szłam
zagraconym korytarzem. Omijałam porozwalane ciuchy, zbitą lampkę
(ona tutaj w ogóle była?) i wiele innych materklasów.
Oddychając
spazmatycznie stanęłam przed drzwiami do pokoju Stradlina.
Otworzyć
czy nie otworzyć? Oto jest pytanie. Ślepo patrzyłam na klamkę z
nadzieją, że coś się stanie.
Kurwa,
raz kozie śmierć.
Zdenerwowana
nacisnęłam klamkę. Pchnęłam drzwi i moim oczom ukazał się
śpiący Izzy, oczywiście w samych bokserkach. Mmmm, tak seksownie
wyglądał.
Nerwowo
wciągnęłam powietrze, które gryzło w nos, ale nie było to
ważne.
Na
palcach podeszłam do rozklekotanego łóżka i oparłam się o
materac. Rozejrzałam się po pokoju i pochyliłam wargi nad jego
uchem.
-Kocham
cię – wyszeptałam. - Chcę z tobą być i nie chcę cię ranić.
Serducho
o mało nie wyskoczyło mi z klatki piersiowej. Moje włosy zakryły
twarz chłopaka, a ręce dotykały jego pleców. Trwałam w takiej
pozycji dobre pięć minut, po czym wyprostowałam się i skierowałam
do drzwi.
Usłyszałam
cichy ruch. Zignorowałam to i szłam dalej. Kolejny ruch, znowu idę
dalej. Wyciągnęłam dłoń, by wyjść z pokoju, kiedy dłoń
Stradlina chwyciła mnie za nadgarstek.
Pociągnął
go w prawą stronę, zatem ja stanęłam naprzeciwko niego. Nasze
oczy spotkały się w lekkim świetle lampy na ulicy. Widziałam ten
błysk w oczach, które uwielbiałam. Zauważyłam , że zbliżają
się do mnie, po czym poczułam jego suche usta na swoich. Wepchnął
mi ciepły język między wargi, a ja zrobiłam to samo ze swoim.
Poczułam jak jego dłonie wędrują od mej głowy do pośladków, by
podnieść mnie do góry i przycisnąć do ściany, która zadrgała
po naszym uderzeniu.
Jego
wargi muskały moją szyję, a ja odpływałam pod samym jego
dotykiem. Przerwał na chwilę i spojrzał w moje oczy. W tym
momencie cieszyłam się, że jest w miarę ciemno.
-Kocham
cię – powiedział prosto w moje usta. - Słyszałem co mówiłaś
i ja chcę tak samo. Chce z tobą być, chcę cię bronić, ba, chcę
nieć z tobą piękne bachorki podobne do ciebie. Kocham cię i niech
tak zostanie.
Po
tym wszystkim odpłynęliśmy w ekstazie gorącego seksu, by nad
ranem zasnąć obok siebie w jednym, wspólnym, rozwalonym łóżku.
Oczywiście nago.
No wiem, że komentarz mowtuje, to dodaje.
OdpowiedzUsuńHmm.. w sumie, to tak sobie myslę, co mam powiedzieć i tak sobie myślę i raczej nic z tego myslenia nie wychodzi. Nie wiem, ostatnio mam jakies problem z komentowaniem, pisaniem, czytaniem, wstawianiem na bloga, ze wszystkim. Chyba mnie odpada jakis kryzys, a to nie jest dobrze, nie jest dobrze. Ale dobra, bo ja tu tak paplałm bez sensu i w sumie nic tego mojego paplania nie wychodzi.
Axl sie wkurzył, Axl zawsze sie wkurza i nie ma w tym nic nadzywczajnego. Axl zawsze demoluje mieszkania i tak dalej. No ale własnie zastanawiam sie, dlaczego te pare słow wypowiedzianych przez Abbey tak go uspokoiło? W sumie, to nic takiego mu tam nie powiedziała, to własnie dlatego sie zastanawiam.. no, chyba ze ton jej głosu podział tak łagodząco na niego.
Duff czy Izzy, Izzy czy Duff.. to jest dyletmat, haha. No Abbey ostatenie wybrała Izzyego chociaż to jeszcze roznie moze sie potoczyc. Zastanawiam sie, co na to wszystko McKagan? W sumie, to mam wrazenie, ze jakos go tam za bardzo to nie obejdzie, bo Abbey to tylko sobie tak przeleciał. Seks dla samego seksu. Ale moge sie mylic.
No i Steven ma dziewczyne... dobra, ja chce ja poznac!
Generalnie to później powinno się wyjaśnić dlaczego Axl zareagował tak a nie inaczej ;D Ogólnie mam łeb rozmaitych pomysłów i nie wiem gdzie je ulokować ;D
UsuńOo kurwa, to zajebałaś - tyle ci powiem, bo nie wiem od czego zacząć, więc nie wkurwiaj się, jak zacznę od dupy strony.
OdpowiedzUsuńOmijając, że na początku te "humorki" Axla mnie nawet rozbawiły chociaż to raczej jest na porządku dziennym, ale z drugiej strony kto o jako-tako zdrowych zmysłach zamachuje się stolikiem na ludzi?! Ach tak, Axl. :-P
Następnie powiem ci, że ... tak sobie siedziałam i srałam w gacie myśląc "KIEDY, KURWA, KIEDY!?" ... aż W KOŃCU się doczekałam! I z jednej strony mam ochotę ci jebnąć, bo Steven udzielił takiej ... kurewsko długiej zapowiedzi na temat swojej "babki", że chuj, ale i tak się cieszę z tego wątku, wiesz? ;>
Dalej mnie tylko kurwa szokowałaś. o.O
Zaczynając, że ... jak zwykle muszę się po czepiać, prawda? ;-)
"W kuchni pojawiły się czarne falowane włosy." - więc ... od kiedy, do chuja, Izzy ma falowane włosy?! Ale ok, ujmę to tak - Abby ma już tak zjarany mózg wybieraniem między Żyrafą i Wampajrem z FALOWANYMI WŁOSAMI, że już nie myśli. ;-D
Aa ostatnia scena ... ta w sypialni Stradlina ... JA PIERDOLE KURWA JEGO MAĆ ! O.o Wierz lub nie, ale kiedy wyznawali sobie miłość, ja - ta bezduszna, bezuczuciowa cipa ... miałam łzy w oczach, ja pierdole! I aż kurwa czułam, jakbym była na miejscu Abby, i w ogóle, JA PIERDOLE, czułam te SUCHE USTA IZZYEGO i ... powtórzę raz jeszcze - JA PIERDOLE!
Nie no, Ty zawsze zaczynasz od dupy strony to wiesz, spoko ;D
UsuńGeneralnie mówiąc, to kiedy czytałam ten Twój twór, mama powiedziała mi, że niedługo zacznę się dusić i będzie musiała podawać mi tlen. To taki mały szczegół. ;P
Axl, wiesz, generalnie to jest baaardzo normalne zachowanie ;P
Wiem, że się cieszysz, że wgl coś tam było, w rozdziale namber ejght, będzie coś więcej, zadbam o to ;-*
Uwielbiam szokować, bo jestem zajebista :P Temat włosów zostawię w spokoju, bo jeszcze coś mi zrobisz.
Ja, pisząc scenę w pokoju Stradlina, pisałam ją na chemii... wiesz, aż mi nauczycielka uwagę zwróciła, bo się... rozmarzyłam ^^.
Bez przesady, nie jesteś bezduszna i bezuczuciowa ;D Mi się ta scena... ŚNIŁA. Wyobraź sobie co ja czułam no ;D .
Generalnie to cieszę się, że czułaś się tak a nie inaczej, naprawdę. To dla mnie ogromny sukces.
Czyli ... twoim sukcesem jest doprowadzenie mnie do łez? Haha, kurwa, dzięki. ;-P
UsuńWięc ... teraz tylko czekać na rozdział ejght. ^^
I tak, znowu cię tak będę poganiać. ;-D
Jednym moich sukcesów ;P Mam nadzieję, że kiedyś będą inne ^^.
Usuńhahahha, muszę najpierw zacząć go pisać, a po skończeniu pewnej książki coś mnie pcha, ale mi się nie chce ;D
Na Erze Krytyki nadeszła nowa Era!
OdpowiedzUsuńZwykła, przeciętna ocenialnia, powiadasz? Może z wyglądu, ale to przecież kamuflaż jest główną bronią rosyjskich szpiegów, z którymi Cuddly opija każdą przegraną i wygraną, a Imloth pogrywa od czasu do czasu w pokera.
Zapraszamy do naszego biura śledczego, gwarantujemy niepowtarzalną atmosferę, przyjacielską załogę (i Cuddly). Jako organizacja na poziomie, posiadamy własnego Sherlocka i niepowtarzalnego Watsona, prawdziwych profesjonalistów, kryjących się pod niewinnymi pseudonimami. Któż by podejrzewał, że taka Psia Gwiazda wspaniale zna się na gramatyce, a do tego pomoże ci zawsze i wszędzie? Prowadzimy Wielki Nabór, poszukujemy kogoś wyjątkowego - umiejącego zakamuflować się nawet w krzakach czy pod gazetą. Nieważne, czy jesteś po ciemnej czy jasnej stronie Mocy. Może to właśnie ty do nas dołączysz i odnajdziesz swe miejsce w szeregach tajnej agencji?
Fajnie, że jest chociaż jedna osoba, która potrafi uspokoić Axla ;D To się chwali, to się chwali ;D
OdpowiedzUsuńNO! I NA TO CZEKAŁAM! W sensie na związek Abby i Izzyego ;P No bo cholera oni musieli być razem! I niech się Duufy (z całym uwielbieniem dla niego), nie wpierdala xD Ostatnia scena epicka <3
here-today-gone-to-hell.blogspot.com
Zaczęłam coś nowego. Mam nadzieję, że wpadniesz i zostawisz coś po sobie. ;)
OdpowiedzUsuńhttp://lets-go-to-bed.blogspot.com/
1 rozdział :) http://lets-go-to-bed.blogspot.com
OdpowiedzUsuń